sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 4

Byłam bardzo podekscytowana. Myślałam jak teraz potoczy się moje życie , jak będzie wyglądał mój pokój, czy znajdę chłopaka i choćby paru znajomych. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos przyjaciółki :
-Słuchajcie ! Jesteśmy , pokoje już są podzielone. Na drzwiach macie tabliczki z imionami. A teraz spadajcie oprócz Ciebie Anno .- Zwróciła się do mnie z uśmieszkiem . Gdy wszyscy udali się do pokoi podeszła do mnie i powiedziała - Swój pokój zobaczysz na końcu Cwelu.
- Czemu ?!!- Spytałam z oburzeniem.
- Bo chce żebyś zobaczyła resztę domu .
- No niech będzie . Możemy już iść ?
- No jasne. - Powiedziała zadowolona .

Po zwiedzeniu wszystkich pokoi, łącznie z superowym pokojem Meruni . Sądząc po wyglądzie pokoju przyjaciółki , mój będzie równie zajebisty. Ten mój debilek przed wpuszczeniem mnie do pokoju powiedział jeszcze, że mój balkon jest naprzeciwko balkonu tajemniczego znienawidzonego wokalisty (ciekawe kto to jest ). Powiedziała też że przez naspętny tydzień mogę się tylko domyślać kto jest tym wokalistą , bo jest w trasie i nie będzie go. -Ha wiem że to facet xd - . Nareszcie wpuściła mnie do pokoju. Był ZAJEBISTY . Ogromne łóżko , filetowe i czarne ściany, na których były obrazki , pościel z Batman'a , Na jednej ścianie mogłam pisać i pisać i nikt mnie za to nie zabije . JESZCZE RAZ POROSTU ZAJEBISTY POKÓJ .
- I jak podoba Ci się ? Sama dobierałam wszystko. -zapytała Mery
- Czy mi się podoba ? Jest zajebisty , lepszy już nie może być i jeszcze te plakat na drzwiach . Jesteś cudowna. - Odpowiedziałam z wielką radością w głosie.
- A teraz pojebańcu może rozpakujemy Twoje walizki ? Muszę zobaczyć ile mi ubrań przywiozłaś.
- Ok . Trochę nawiozłam .

Rozpakowywanie walizek zajęło nam ponad godzinę. po chwil usłyszałyśmy głos mojej matki , która krzyczała żeby się ubierać bo idziemy na kolacje i małe/spore zakupy.
Mary była ubrana w to :

A ja w to :

i ruszyliśmy w miasto. Po powrocie my jako dwie nienormalne postanowiłyśmy poprawiać tylko makijaż, nawet się nie przebierać, i wyjść popodrywać chłopaków. Niestety żadnego nie wyrwałyśmy. Wróciłyśmy do domu ok 4 nad ranem ,nieźle nachlane. Na szczęście wszyscy w domu już spali , nie czekał nas żaden wykład . Położyłyśmy się spać u mnie w pokoju. Rano obie miałyśmy kaca-morderce, a Łukasz się z nas nabijał . Żadna z nas nie pamięta co się działo poprzedniego wieczora, ale nie ważne. Kiedy uporałyśmy się z kacem udałyśmy się do swoich łazienek żeby się ogarnąć. Trwało to chyba z półtorej godziny i w dodatku średnio nam się to udało. Cały dzień minął nam jak wyciągnięty z życiorysu. Dosłownie. Po kolacji poszłyśmy do swoich pokoi. Dziś już każda spała u siebie . Kiedy Mery już dawno kimała ja nie mogłam spać,więc wzięłam zeszyt i ołówek i wyszłam na balkon. Zamiast rysować zastanawiałam się kim jest ten wokalista. Mam nadziej że na przeciwko nie mieszka żaden z 1D ani niczego podobnego, chociaż Mery mówiła znienawidzonego. No cóż pozostaje czekać .

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam po raz kolejny rozdział pisany o 4 w nocy (wtedy mam najwięcej weny ) więc może być kilka błędów. Macie jakieś pyt ? Pisać : ask.fm/ZmarlaBuntowniczka

Proszę zostawiajcie kom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz