sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 1

Siedziałam i rozmawiałam z Mery przez Skype już od jakiegoś czasu. Stwierdziłam że nadeszła odpowiednia chwila żeby ją poinformować o przeprowadzce :
-Cwelu, tylko nie jebnij.-uśmiechnęłam się. - Przeprowadzam się razem do Hollywood- powiedziałam na jednym tchu.
-Co na serio ?? - szczerzyła się do mnie jak porąbana.
- Tak ! Na serio.- mało nie wyskoczyła z komputera , widać że bardzo się cieszyła.- Mała , uspokój się ,muszę się Ciebie poradzić - powiedziałam
- Nooo ok , później się pocieszę z twojej przeprowadzki. A teraz mów co się dzieje? - powiedziała z odrobiną troski w głosie.
- Jak przekazać Robertowi że się przeprowadzam , boję się że on się na mnie wścieknie i zerwie ze mną . Masz może jakiś pomysł ? - powiedziałam już w znacznie smutniejszym tonem .
- No nie wiem. No lepiej przez telefon ani sms takich informacji się nie przekazuje, może spróbuj ... a z resztą nie wiem czy to będzie dobry pomysł.- powiedziała
- No mów jaki pomysł , może jednak okaże się być Twoim pierwszym dobrym pomysłem w tym roku. - powiedziałam z lekkim, mimowolnym uśmiechem. Popatrzyła się na mnie jak na debila i zrobiła fochnięty dzióbek.
- Teraz ci nie powiem mam focha. - powiedziała udając obrażoną , ale jej nie wyszło.
- Przecież nie masz tam żadnego chuja- powiedziałam a ona znów popatrzyła sie na mnie jak na debila.
- AAAA to ty nie wiesz co znaczy w moim języku foch ? Spoko już Ci tłumaczę . Otóż FOCH znaczy Fachowe Obciąganie Chuja -ona patrzy na mnie ja na nią i nagle jak na komendę wybuchamy śmiechem.
- Dobra wygrałaś jednak nie mam focha . Wygrałaś ! - Mówi próbując się uspokoić.
- To zdradzisz mi ten Twój pomysł ? - zapytałam
- Mój pomysł jest taki, że możesz się z nim umówić w Jego ulubionym miejscu czy gdzieś, byle miejscu publicznym, aby nie mógł się na Ciebie wydrzeć. Nie wiem... pochodźcie chwile po tym miejscu albo porozmawiajcie czy co wy tam lubicie robić - położyła duży nacisk na ostatnie słowo jakby coś mi sugerowała- kiedy uznasz że jest właściwy moment zacznij rozmowę, że musisz wyjechać itp. , powiedz mu że to nie zależy od Ciebie ,  jakie są powody są Twojego wyjazdu itp . Powinien zrozumieć . Jest rozsądny , moim zdaniem , nie zostawi Cię przez takie byle głupstwo, a jeżeli nawet to przynajmniej okaże się że jest prymitywem- taa używała trudnych słów - i że nie zasługuje na Ciebie. - wreszcie skończyła , już miałam jej przerwać po znając ją zaraz zaczęła by się powtarzać święcie przekonana ,że togo mi jeszcze nie mówiła.
- Całkiem spoko pomysł . Może się udać . Bravo !!!! Twój pierwszy dobry pomysł . Wiedziałam że w końcu to nadejdzie. - skrzywiła się jak by jadła mega kwaśną cytrynę- Musiałaś tylko w siebie uwierzyć. - zaklaskałam .
- O dziękuję - chyba załapała moje żarty. - Ale przepraszam to mój drugi dobry pomysł. Pierwszym był pomysł na obiad w marcu jak u mnie byłaś .- uśmiechnęła się .
- Aaa no tak. - znowu wybuchnęłyśmy śmiechem . Po jakiś 3-5 min skończyłyśmy się śmiać- Już dawno nie byłam w takim dobrym humorze jak dziś . Działasz jak trawka.- Skąd to porównanie wzieło sie w mojej głowie przecież nigdy nie paliłam? -
- Dzięki co za komplement - wyszczerzyła Swoje bialutkie kły.
- Dobra Cwelu ja muszę kończyć. Jest już 1 w nocy. Papatki
- Napisz jutro jak poszło z Miśkiem . Papa

Tej nocy jakoś dziwnie się co chwilę budziłam . Kiedy w końcu udało mi się zasnąć przyśnił mi się jakiś dziwny facio. Widziałam tylko Jego cień . Z postury przypominał Andy'ego Biersack'a , ta postać mówiła do mnie żebym się nie bała , mówił też coś o tym że nie powinnam się bać wyzwolić czy coś . Obudziłam sie o 7 rano (dla mnie to jeszcze noc ) ,ale nie mogłam zasnąć . Cały czas myślałam tylko o tym śnie : czemu był tam ktoś na kształt Biersack'a , czemu powinnam się wyzwolić, czy to może oznacza że moja podświadomość (tsaa ja i urzywanie takich słów , to powód że powinnam jeszcze spać ) chce mi dać znak że to koniec z Robertem , że on ze mną zerwie lub mi do głowy szczeli żeby z nim zerwać . Poprostu nie wiem . Kiedy skończyłam rozmyślać nad tym wszystkim była już 12 , stwierdziłam że Misiek już nie śpi .Zadzwoniłam do Niego i umówiłam się z nim w parku Jordanowskim o 13. Poszłam po śniadanie , zjadłam, ubrałam się i wyszłam . Był punktualnie o 13 . Postanowiliśmy siąść na ławeczce . Na szczęście było tam dużo ludzi. Zaczęłam rozmowę :
-Kochanie? Czy mogę Ci coś powiedzieć ?
- Ależ oczywiście . - zauważyłam że był zdziwiony że pytam zanim mu powiem.
- Nooo bo wiesz - wolałam się odsunąć od niego bo bałam się że może się zamachnąć i mnie uderzyć. Już raz to prawie kiedyś zrobił ale się opanował . - Muszę razem z matka i tym skrwysynem to znaczy ojczymem wyjechać do Hollywood. Ojczym dostał tam prace - zauważyłam że nagle zczerwieniał , centralnie jak burak wyglądał. Zobaczyłam też że zaciska pięści więc się odsunęłam . Byłam przerażona . W razie czego usiadłam tak zeby łatwo było zeskoczyć i uciec. Nagle zaczoł mówić :
- Ann czemuś mi tego do jasnej cholery wcześniej nie powiedziała ???!!!!!- wyglądał jak by mu zaraz przez to oczy wyskoczyć . Teraz już stał prawie że nade mną . Zaczęłam się cieszyć że jest to miejsce publiczne , jak by mnie uderzył miałabym świadków na policje.
- Bo się wczoraj dowiedziałam - mówiłam głosikiem tak jak by mocno skrzywdzonego dziecka. - Nagle ten wielki cień nade mną zniknął. Zauważyłam że siadł obok mnie. Zaczoł mówić:
- Wiesz co ? Przepraszam Cię że ze mnie taki debil - yyyy chwila co tu się właściwie dzieje, to tak jakby nie on . Moze to miejsce publiczne tak działa ?- Nie powinienem na Ciebie tak krzyczeć i pewnie sie przestraszyłaś . Przepraszam . Ja też nie jestem całkiem szczery z Tobą. - mózgu czy ty to słyszysz ? Ja pierdole . Czy on mnie zdradzał albo zdradza ? W głowie pojawiały mi się jeszcze gorsze scenariusze np pobił kogoś aż tak że wylądował w szpitalu . No człowieku mów coś . Ja tu do jasnej, pojebanej cholery umieram z przerażenia - No człowieku wyduś to - powiedział sam do siebie - No bo wiesz -teraz już do mnie , nareszcie - ja nie byłem uczciwy ponieważ... -
- No powiedz że coś do jasnej cholery ja tu z ciekawości i przerażenie umieram. Zabiłeś kogoś ?
- Nie ,oczywiście że nie .
- Masz dziecko z kimś ?- powiedziałam zniecierpliwiona .
- Nie mam z nikim dziecka . Oszalałaś ?
- może trochę, każdy na moim miejscu by oszalał. To co ty  do jasnej cholery zrobiłeś ?
- Już mówię. No bo ja ...



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć moje zgredki , jeżeli jakieś to czytają . Przeraszam Was z góry za błędy. Jeżeli chcecie możecie (taa pozwalam Wam xd ) wchodzić i piszać na moim ask'u     ask.fm/ZmarlaBuntowniczka



 
- ZmarłaButowniczka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz