czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział siódmy

Popatrzyłem na niego on na mnie i poprosił abym poszedł po Ash'a ale to dopiero za chwile jak się przebieże. Poprosił też żebym nie brał tego do siebie że woli pogadać z nim a nie ze mną , odpowiedziałem że spoko, że rozumiem że ma do niego większe zaufanie bo jego zna 14 lat a mnie może 2.
Szczerze mówiąc , cieszę sie że nie muszę z nim gadać o takich sprawach. Jestem w tym kiepski.
- Ash , chodź na chwilę- chyba wyczuł po moim tonie że to poważna sprawa bo nagle spowarzniał.
- Co się dzieje luju ? - powiedział równie poważny.
- Jesteś przyjacielem Andy'iego ?
- Nooo myślałem że wiesz że tak. A co z nim jest ? - powiedział z przerażeniem w oczach.
-  No to tak w ogromnym skrócie. Andy siedzi na górze zapłakany jak dwu latka bo Juliet go zostawiła i znalazła se innego. Napisała mu Sms zresztą napewno da ci go przeczytać . Jak coś to nic ode mnie nie wiesz bo miałem Ci tylko powiedzieć że masz do niego iść a nie objaśniać sprawę , a i jak chłopaki pytali to nic się nie dzieje, on tak prosił- powiedziałem bardzo szybko a Ash patrzył z przerażeniem
- Oki Już do niego idem. Dzięki- Powiedział na jednym tchu i poleciał do młodego, a ja poszedłem do reszty, oglądali jakiś serial, więc się przyłączyłem. Jednocześnie nie mogłem zapomnieć o wokaliście. Jeszcze nigdy nie widziałem go aż tak załamanego.

---------------------------------------Ash----------------------------------------------------------------
Kiedy Pitts mnie zawołam myślałem , że chodzi o te dwie dyszki co z Jego  portfela ostatnio ''pożyczyłem'' , ale kiedy usłyszałem jakim tonem do mnie mówi zrozumiałem , że chodzi o coś poważniejszego. Kiedy tylko usłyszałem że chodzi o młodego i o Julkę ugięły się pode mną nogi. Ostatnia akcja z dziewczyną która mocno kochał a ona go zostawiła skończyła się na randce z żyletką, sam na sam. Gdybym wtedy tam nie wszedł możliwe że chłopaka by już z nami nie było. Reszta zespołu nie wie no tym incydencie, dlatego pewno wydawało się to dziwne Jake'owi że tak poleciałem do niego. Poprostu bałem się że znowu mój przyjaciel sobie coś zrobi , ale tym razem już tego nie prze żyje .

Kiedy wszedłem do pokoju Andy siedział i gapił się w telefon, nawet sie na mnie nie popatrzył. Wziąłem mu ten KOOLFON i przeczytałem SMS zrobiłem screen shot, następnie usunąłem z telefonu młodego SMS . I obrazek który zapisałem wysłałem do siebie i następnie usunąłem z Jego telefonu Siadłem koło niego i zaczęliśmy rozmawiać jak baby :
- Czemu to tak bardzo boli ?- Spytał zapłakany
- Andy popatrz na mnie, nie wiem czemu to tak boli, ale mam sposób żeby cie pocieszyć i żebyś chociaż na chwile zapomniał o tej dziwce .
- Jaki - Spytał z nutką nadziei w głosie
- A taki że za pół godziny mamy koncert i jeżeli nie ruszysz tyłeczka na niego nie zdążymy.
- Już się zbieram
- O CHOLERA- Jak ja mogłem tego nie zauważyć bandamka na ręce , w dodatku czerwona , serio Anduś znowu- Daj mi rączkę - Powiedziałem jak do małego dziecka .
- Którą - Spytał spokojnie
- Nie graj głupa-  Podniosłem lekko głos.- Wiesz którą młody- Już powiedziałem spokojnie,bo widziałem że zaraz się rozpłacze jeżeli na niego krzyknę.
- Po co Ci moja ręka. Nic sobie nie zrobiłem - Skrzyżował palce.
- Albo dasz mi ją po dobroci albo sam ją sobie wezmę, co wiesz że przyjemne nie jest - popatrzyłem na niego jak na syna.Andy chyba zauważył ,że i tak mu nie wierzę.
- Tylko po mnie nie krzycz proszę - powiedział z miną zbitego szczeniaka , siadając na biurku , a ja stanołęm koło niego.- Obiecaj , proszę.
- Andy , obiecuje , a teraz podaj to swoją chudą rękę, naprawdę nie będę krzyczał- Nie wiem dlaczego ale młody nie jest już moim przyjacielem , traktuję go bardziej jak brata, a on mnie. Słyszałem jak to mówi to Juliet. -  Poczekaj chwilkę , idem po apteczkę .- Powiedziałem
- OK- Widać było po nim że bardzo kochał Julkę a teraz bardzo cierpi i że żałuje tego co zrobił.
- No daj rączkę - powiedziałem jak do dziecka , bo w takich sytuacjach normalne mówienie na niego nie działa, tylko go bardziej stresuje.

Siedział na stole ze zwieszoną głową, a ja powoli odwijałem bandanę . Moim oczom okazał się rząd mniejszych i większych nacięć. Było tego tak dużo , że mnie mogłem przez chwile z siebie ani słowa wydusić.

 Po chwili wziąłem wodę utlenioną i zaczołem oczyszczać rany.
- Adusś , czemu myślałeś że będę na ciebie krzyczeć ?- powiedziałem cicho
- Szczerze ? Nie wiem , chyba myślałem że będziesz bo ostatnio obiecałem że więcej nie będę. Przepraszam - powiedział jak by sam siebie obwiniał
- Po pierwsze nie obwiniaj siebie , a po drugie ak mogę na Ciebie krzyczeć za coś co nawet nie zależy od ciebie ? To zależy od twojej psychiki  a nie od ciebie , ale obiecałeś że jak znów to zrobisz to pójdziesz do specjalisty psychologa.
- Ale przecież psychika jest moja, więc to moja wina. Zresztą pewnie nawet ty jak reszta świata ma mnie w dupie. Opiekujesz się tak mną żeby być w zespole ? - Zamurowało mnie. Jak on mógł coś takiego powiedzieć, a z drugiej strony nawet go rozumiem. Juliet go zostawiła, tylko sie nim bawiła, do tego jak się spotykali cały czas wpychała mu że jest do niczego itd. Tak cud (chociaż nie dobry ten cud) że wytrzymał z nią te 3 (?) lata .- Czemu nic nie mówisz. Proszę , chce znać szczerą odpowiedź. - Przecież ja go kocham jak brata.
- Andy, skąd Ci przyszło takie coś do głowy ?? - Tym razem ja prawie się rozbeczałem- Ty jesteś mi najbliższy z całego zespołu. Ja cie traktuje jak brata. Nie jak przyjaciela. Tylko ty wiesz wszystko o mnie nawet te najbardziej wstydliwe rzeczy o mnie.
- Ash. Przepraszam Cie nie wiem skąd mi to przyszło do głowy. Sssss ! Ej to boli - no jasne że boli.
- Wytrzymaj chwilkę jeszcze. Już kończę, tylko znowu muszę Ci to zawinąć żeby nikt nie zauważył, a szczególnie fani. A teraz wróćmy do tematu psychologa. Wiem , że nie lubisz takich osób, bo uważają że są najważniejsze. Noo ale musisz iść chociaż z tym lekarzem pogadać, bo nie wiadomo czy kiedyś nie posuniesz się za daleko. Czy to nie są początki depresji- Zaczął mi się przyglądać jka na ułoma- Bo popatrz : masz obniżoną samoocenę, tniesz się, masz od jakiegoś czasu gorszy humor, nie bawisz się już jak kiedyś na imprezach , nie patrzysz na dziewczyny.
- No ok pójdę do psychologa , ale pod jednym warunkiem .
- Jakim ?
- Pójdziesz ze mną , a chłopaki nic sie nie dowiedzą , nie chce żeby wiedzieli
- No w sumie lepiej żeby nie wiedzieli, bo np:. nie wiadomo czy Purdy kiedy przejdzie do Cyckolandii nie wygada komuś.
- Dzięki Ci. - Męski przytulasek- A teraz choć na dół , trzeba brać się na koncert Halloweenow'y.
- Ok

--------------------------------------Andy-----------------------------------------------------------------
Ucieszyłem się, kiedy Ash wszedł do pokoju i sam się kapnął ,że coś jest nie tak. Tylko że jest jeden minus. A mianowicie odwiedziny u psycholożki . No cuż .

Jesteśmy już w drodze ma koncert. Chłopaki nic się nie domyślają co działo się w pokoju, jedynie Jake co jakiś czas znacząco na mnie patrzył. Dziwne to było. Może się martwił o mnie. Wątpie. Ja nawet nie wiem po co Ash się o mnie martwi, przecież jestem tylko głupim , nic nie wartym gówniarzem , skoro Julu tak mówiła to jest prawda. Przecież ja nie umiem nawet mocnego związku z kimś stworzyć. Jestem debilem i tyle.

--------------------------------------Jake------------------------------------------------------------------
Andy jest chyba mega załamany. Ma nie obecny wzrok, uchylone usta ( on tak oddycha tylko kiedy jest zdenerwowany lub załamany , w tym przypadku raczej obydwa ). Stwierdziłem że podejde do niego i z nim pogadam:
- Młody? Chodź na chwile do przedziału kierowcy- widać było że jest bardziej załamany niż zdenerwowany
- Idem - usiłował się uśmiechnąć , śreednio mu się to udało.

 W PRZEDZIALE:
- Co ci się w rękę stało ? Bantamka ? Ze znakiem batman'a a nie zwykła ? Co to tak działa na Ciebie Halloween ?
- Tak na to wychodzi. Wiesz że moim ulubionym świętem jest Halloween i do tego mamy koncert.
- I wiesz co - Powiedziałem z zacieszem na ryju- dziś za kulisy wchodzą tylko 2 osoby, dziewczyny. Podobno ładne.- Skrzywił się .
- Pitts dobrze wiesz, że nie chce teraz myśleć o tych potworach ( kobietach ). Ja mam dość kobiet , wy wszyscy się pożenicie a ja skończe sam i najgorsze że zaczyna mi to pasować . Będę sam, będę się patrzył na Wasze bahory, kupie sobie kota i on będzie ze mną do śmierci. Fajnie nie ?- Powiedział z kpiącym uśmieszkiem .
- Andy , oj Andy. Nie będziesz sam, znajdziesz sobie jaką partnerkę o którą będziesz mogł się troszczyć, a ona na Ciebie . -Powiedziałem stanowczo , lecz spokojnie
- A może ja nie chce ? - Wrzasnął i chciał wyjść ale chwyciłem go za rękę.- Sssss-zabolało go ? Na nadgarstu ? Tam gdzie bandamka ? Kurwa , ale ja jestem tępy!Już wiem po co mu ta bandamka. Lepiej nie bd zaczynał tego tematu. Ash na pewno z nim o tym gadał . 
- Młody, przepraszam . Nie chciałem Ci tak powiedzieć- On tylko pokiwał głową na znak zgody, i poszedł a ja razem z nim.

Wyszliśmy na scenę zaśpiewaliśmy m. in. In the end, Fallen Angles itd. Po koncercie poszliśmy do swojej garderoby przeprać się w bardziej wygodne ubranie. Bo jakiejś godzinie doczłapaliśmy sie do "przedziału dla vip'ów " gdzie już czekały na nas tylko dwie dziewczyny ( całkiem ładne ). Wystarczy chwilę z nimi pogadać i możemy wracać do busu się wyspać.

---------------------Ash --------------------------------------------------------------------------------
Dziś tylko dwóch fanów !! Elleeeeee super. Zleci jakieś pół godziny i będziemy mogli spadać do bus'ka się wyspać. Kiedy dotarliśmy na miejsce na kanapach siedziały dwie prześliczne dziewczyny. Jedną skąś kojarzyłem , ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd. Były bardzo ładne, wręcz piękne . Moja pierwsza myśl: Oooo jprd to są polki , ale natychmiast odrzuciłem tą myśl, właściwie nie wiem dlaczego.

Po chwili podeszły do nas (przerywając swoją rozmowę z chyba Oliver'em Sykesem (?) ) i zaczęły mówić :
- Siemanko. ja jestem Mery a to Ann .
- Część-powiedział Andy. Który się lekko uśmiechnął i zarumienił na widok Ann kiedy sie wyraźnie i słodko do niego uśmiechnęła. Czyżby zaczęła mu się podobać inna dziewczyna ?- 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz