niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 20

- Ann może by pojechać w końcu na to wzgórze i porobić te zdjęcie?- Powiedziała kiedy chłopaki byli zajęci sobą. - Ta sesja ma być właśnie gdy napis jest oświetlony. Facio powiedział że jeżeli ta sesja będzie tak dobra jak tamta to dostaniemy pięć tysięcy w pieniądzach. I bony do sklepów. A teraz spytasz pewnie czemu tak dużo. Bo mamy już z nim umowę podpisaną.
- To my Was zawieziemy i popatrzymy okej? -Spytał Andy po czym zrobił tą swoją minę zbitego psiaka.Nie wiem czy wiedział że ta mina doszczętnie mnie rozczula, czy po prostu miał taki odruch.
- No nie wiem czy to dobry pomysł, będziemy tam długo. Będziecie zmęczeni. - Próbowała coś wymyślić Mery.
- Jak będziemy zmęczeni to się położymy na chwilę w aucie, a kiedy skończycie może będziemy mogli pójść do Was albo do nas na jakiś film?- Spytał czarującym głosem Andy.
- Tylko oglądać film?  -Nie mogło obyć się bez pytania Ash'a.
- Tak tylko na film. - Odpowiedział Andy. - No to możemy? No proszę, znaczy prosimy.
- Och. No dobra, tylko bez marudzenia.- Powiedziałam.
- Jejjj. Dziękujemy.- Przytulił się do mnie. - Chcecie już jechać po Wasze rzeczy?- Dokończył Ashley.
- No w sumie możemy jechać. - Powiedziałam.

---------------------------------------Mercy------------------------------------------------------------------------

10 minut później byliśmy wszyscy u nas w domu. Była to sesja trochę dziwna ponieważ miał w niej królować kolor bordo/czerwony. Ann ubrała w to:

Na oczach narysowała idealnie równe kreski, a usta pomalowała również na czerwono. Włosy zostawiła rozpuszczone. Ja postanowiłam się się przebrać jako że byłam ubrana tylko w krótkie spodenki i jakiś T-shirt. Ubrałam to:



- Długo jeszcze?- Zaczął krzyczeć Ash.
- No, czekajcie. Dajcie nam 3 minuty. - Krzyknęła Ann. Za drzwiami  było słychać jeszcze takie '' Kurwa''
- Jesteśmy. - Powiedziałam otwierając drzwi. - Byłyśmy tam dosłownie po trzech minutach. Widać było że to co zobaczył Andy wyraźnie mu się to spodobało. Zrobił duże oczy i ruszył ustami jak by chciał powiedzieć '' WOW'' . Ania tego nie widziała, bo wróciła jeszcze po torebkę czy po coś.
- Co młody, podoba Ci się?- Zapytał cicho Ash myśląc że ich nie słyszę.
- A żebyś wiedział.- Powiedział z szeroko otwartymi oczami. - A Tobie Mery?- Po chwili dodał.
- Jest zarąbista.Tak jak zawsze. - Zrobiło mi się tak jakoś miło.  Chwilę po skończeniu ich bardzo krótkiej konwersacji wróciła Ania. - Idziemy?- Spytał Ash.
- No chodźmy. - Podszedł do mnie i delikatnie musnął moją rękę, po czym chwycił ją równie delikatni0e.- Bierzemy jakiś kocyk żeby później sobie tam siąść?
- Możemy wziąć. Chwilka zapakuję koc i coś do picia, jedzenia. - Po minucie wróciła. Andy przejął od niej koszyk. Wsiedliśmy do auta, a już po 10 minutach już z auta wychodziliśmy. Młoda parka szła przede mną i Ash'em. W jednej ręce Andy niósł koszyk a drugą rękę co jakiś czas zaczepiał rękę Ann na co ona reagowała lekkim, promienistym uśmiechem. W końcu chwycił ją pewnie za rękę. Szli tak aż doszliśmy w odpowiednie miejsce. Rozłożyliśmy kocyk i na chwilę sobie razem usiedliśmy, po czym ja i Ann zaczęłyśmy sesję. Ann jak zwykle wychodziła świetnie na moich zdjęciach. Wydawało mi się że tak sesja zajmie nam co najmniej dwie godziny. Tym czasem zajęła nam tylko nie całą godzinę.

- Pokażecie zdjęcia? - Ania zamiast odpowiedzieć podała im tylko aparat. Ja na razie nie chciałam oglądać zdjęć. Wolałam poczekać aż obrobię je i puszcze je na dużym telewizorze. - Macie obydwie ogromny talent. Ty do zdjęć, a ty Ann do pozowania. - Uśmiechnął się do nas Ashley.

Ash leżał rozwalony na kocu, zresztą tak samo jak Andy. Obydwoje oglądali zdjęcia .
- Chcecie herbaty? - Spytałam kiedy skończyli oglądać zdjęcia.
- Poproszę. - Powiedzieli chórkiem , równo siadając. Nalałam po trochu gorącej herbaty z termosu do plastikowych kubeczków i wszystkim podałam. Ann wydawała się szczególnie zadowolona z tej herbaty. Chyba musiało być jej bardzo zimno. Ash kiedy skończył pić położył się, a ja stwierdziłam że się do niego przytulę. Podeszłam do niego, on wyciągnął w moją stronę ręce. Położyłam się na Jego brzuchu. On trzymał swoje ręce trochę wyżej niż na mojej pupie.
- Mała zimno Ci ? - Spytał zatroskany Andy.
- No tak trochę. Ale dobra wytrzymam. - Odpowiedziała mu Ann.
- Nie wytrzymasz. Chodź tu. - Podeszła a on ja czule przytulił. Wyglądało to bardzo słodko.
- Może wracajmy już do domu. Dziewczyną jest zimno. - Bardziej stwierdził niż pytał Ash.
- Dobra, wracajmy. - Wstaliśmy, pozbieraliśmy wszystko i ruszyliśmy w stronę auta. Kiedy siedzieliśmy w aucie zaczęliśmy rozmawiać.

- To gdzie idziemy coś oglądać?- Spytał Ashley.- Może do Was?
- Możemy iść do nas. Tylko wicie tam jest matka Ani. Może znowu zrobić nam awanturę. - Powiedziałam.
- Jak zrobi to zrobi. My przecież będziemy tylko siedzieć i oglądać coś. - Tym razem powiedział Andy.
- Dobra my się zgadzamy. - Powiedziała Ann.

Kiedy byliśmy w domu, ku naszemu zdziwieniu matki nie było. Ucieszyło nas to. Poszliśmy do pokoju Ann i włączyliśmy laptopa. Stwierdziliśmy że mamy ochotę na jakiś horror. Wybraliśmy        '' Obecność'' .  Najpierw siedli sobie chłopaki, a później my obok nich. Ja siedziałam wtulona w Ash'a, a on obejmował mnie w pasie. Ann i Andy siedzieli obok siebie. Anna miała głowę opartą o ramię Andy'ego, a ręce trzymali splecione na udzie żeńskiej części tej pary.
- To jest pokój Twój czy Twój?- Spytał w końcu Ash.
- Mój. - Odpowiedziała Ann.
- Spoko. Fajnie tu. Dużo plakatów zarąbistych zespołów, mnóstwo płyt i do tego ściana po której można pisać. A kto urządzał?
- Mery urządzała razem ze swoim kolegą z podstawówki. - Powiedziała Ann.
- Pokażesz nam swój pokój Mery?- Zapytał mnie Ash'ly.
- No to chodźcie. - Wszyscy wstali i poszli za mną do mojego pokoju. Chłopaki zareagowali na mój pokój tak samo jak na pokój Ann. Po chwili wróciliśmy do oglądania filmu. Mnie za bardzo nie przestraszył ten film. Ann za każdym razem gdy się przestraszyła wtulała głowę w szyję Andy'ego, a on ręką głaskał jej po policzku i mówił czy może już patrzeć. Kiedy skończyliśmy oglądać chwilę pogadaliśmy,a później nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.

----------------------------------------ANDY------------------------------------------------------------------------
Ann mnie dzisiaj po prostu rozczuliła jak najsłodszy kotek. Oglądaliśmy horror wszyscy w czwórkę. Ona za każdym razem kiedy się przestraszyła delikatnie i bardzo dla mnie miło wtulała swoją główkę w moją szyje. Ja na to reagowałem tak że głaskałem ją po policzku i informowałem ją kiedy straszna scena się skończy, a kiedy oglądała straszną scenę lekko ściskała moją rękę. Było mi bardzo przyjemnie. To wszystko świadczyło że czuła się bezpiecznie kiedy jest blisko. Później wszyscy zasnęliśmy. Ash i Mery spali odwróceni w swoją stronę, a Anna wtulała się we mnie. To również było bardzo przyjemnie. Obudziło mnie coś,a raczej ktoś dziwny. Była to ...No nie kto inny niż Pani Wredna czyli mama Ann. Myślałem że zamknęliśmy drzwi, nie chciałem za bardzo żeby przyłapała nas w takiej pozycji. W sumie te dwie słodkie są dla niej tak jakby córkami. Zrozumiałe że ona nie chce je trzymać z daleko od nas. Ale to jest przecież tylko nasz wygląd, to w czym czujemy się dobrze, a nie nasz charakter. Ja ani Ash nie chcemy im nic zrobić. Nie zgwałcimy ich, nie zabijemy, będę Ann kochać, na pewno nic jej nie zrobię. Czemu ja się tłumaczę sam przed sobą w swojej głowie? Czyżby godzina mi już szkodziła?

Z chwili na chwilę ten hałas się pogłaśniał. Były to odgłosy dyszącej kobiety. Takie jak by była już mocno podniecona. Tzn mniej więcej według mnie to wyglądało tak:  Mama Ani sprowadziła sobie jakiegoś facia, teraz się z nim obściskuje, a zaraz będą się nawzajem gwałcić. Miałem nadzieję tylko że zamknęliśmy drzwi aby tu nie wpadli. Chciałem to sprawdzić ale kiedy tylko się ruszyłem Ann się mocniej we mnie wtuliła, a ja nie miałem serca jej budzić. Wyglądała tak słodko. Po chwili usłyszałem trzask drzwi i znowu nikogo nie było w domu. Zasnąłem. Przebudziłem się koło 3 w nocy. Usłyszałem głosy zza drzwi:
- Zrobisz mi lodzika?- Spytał jakiś facet.
- Oczywiście, ale poczekaj moich córek na razie nie ma w domu, chodźmy do pokoju tego. Ma dużo większe łóżeczko.- Powiedziała próbując używać seksownego głosu. Nie wyszło jej moim zdaniem. Chciałem jakoś zareagować żeby tu nie weszli ale byłem zbyt jeszcze śpiący żeby się ruszyć. Szczerze to za bardzo nie kontaktowałem i po chwili znowu spałem. Wtuliłem się w Ann wyglądało to mniej-więcej tak:
ale łóżko było większe, a Ash i Mercy spali obok nas. Po chwili do pokoju wlazła Matka Ann w samej bieliźnie ( bardzo skromniej bieliźnie) i jakiś obleśny, stary facet, w samych bokserkach. Oni nas nie zauważyli. Rzucili się na łóżko, po czym wszyscy się obudzili. Oni też odskoczyli.
- Ja pierdole, czemu Wy śpicie z moimi córkami w jednym łóżku. Już zdążyliście je zgwałcić?- Krzyczała pani matka.
- Wypierdalaj mi stąd, to mój pokój, a ty mi tu jakiś ohydnych staruchów sprowadzasz. I  nie nazywaj- Zaczęła mówić ze łzami w oczach. Stanęła przed nią, zresztą wszyscy tam staliśmy. Widziałem że Mery też ma oczy całe we łzach.- Nie nazywaj mnie swoją córką, Mercy też tak nie nazywaj.
- Będę Was nazywać jak mi się będzie podobać. A ty sobie tak nie podskakuj, pamiętaj że ten dom cały czas jest mój, ja za niego płacę, mogę Was równie dobrze wyrzucić kiedy mi się to będzie podobać. Jesteście jedynie moimi marionetkami, - Ten staruch zaczął się powoli wycofywać i wyszedł. - Nędznymi dziećmi,  które za parę lat będą się puszczać za kasę. Jeśli już się nie puszczacie. - Słuchaliśmy tego z zaciekawieniem, dziewczyną po policzkach spływały łzy, które co chwilę ocieraliśmy. Mi też zaczęły powoli do oczu napływać łzy kiedy usłyszałem co matka Ann o niej sądzi. - Na pewno się puszczacie, przecież wy jesteście na tyle brzydkie że nawet tacy mężczyźni by się na Was nie połasili.
- Nie, koniec. Pani przestanie po nich jechać. My je kochamy. A jak się ktoś tutaj puszcza to tylko Pani, przed chwilą było widać. - Powiedziałem a raczej wykrzyczałem jej prosto w twarz, patrząc w oczy. - Pani jest zwykła kurwą.
- A ty sobie dziecko również nie podskakuj. Nie zapominaj że jestem starsza.
- Pani jest starsza nawet od dinozaura. - Powiedział Ash.
- Aga( tak się nazywała matka Ann) wypieprzaj z mojego pokoju już!!!
- Po pierwsze ja nie jestem dla Ciebie Aga, tylko mama.
- Nie jesteś mama, nawet matka. - Wykrzyczała Mery.
- Ty się tak do mnie nie odzywaj. Jesteś tak samo tępa jak ona. Do tego pamiętajcie że to jest mój dom więc macie mieć do mnie szacunek. Wszyscy!!
- Skoro mamy mieć do ciebie szacunek, - Powiedziała Ann.
- Którego się mieć nie da.- Dopowiedziała Mery jak by wiedziała co Ann powie.
- Jutro się pakujemy, i po jutrze nas tu już nie ma.- Nic nie powiedziała tylko wyszła.

Staliśmy tak przez chwilę, bez ruchu żadnego i bez żadnego słowa. Po chwili Ann wybuchła płaczem, a zaraz za nią Mery. Obie usiadły na łóżko Wydawało mi się że że serce mi zaraz pęknie, kiedy słyszałem jak moja mała, kochana Ania płacze. Usiadłem koło niej, chwyciłem delikatnie za rękę, dałem buziaka w policzek i pozwoliłem aby się do mnie przytuliła.
- Hej, Andy. Weźmy je do nas do domu, tu nie będą się czuć dobrze. - Popatrzyłem na Ash'a. On stał a do niego przyczepiona Mery. Pokiwałem tylko głową na znak że się zgadzam.
Wzięliśmy je na ręce, bo nie były by w stanie same iść, a tym bardziej patrzeć na tamtą sukę.
Po chwili byliśmy u nas w domu. Dziewczyny się trochę otrząsnęły kiedy tylko wyszliśmy stamtąd, ale widać było że ciężko im jest psychicznie.
- Kochanie. - Zwróciła się do mnie cicho Ann.- Możemy iść się wykąpać?- Zrobiłem wielkie oczy. - To znaczy ja i Mery.
- Tak,tak. Chcesz już iść ? - Pokiwała głową. - Chodź dam Ci jakąś koszulkę. Możesz spać w koszulce i majtkach czy pójść do Was do domu i przynieść coś?
- Nie, nie trzeba. Nie musisz iść. - Powiedziała ze smętną miną, która nie znikała z jej buzi od kłótni z matką.
- Może być ta koszulka?- Podałem jej do ręki, białą koszulkę z czarnym, odwróconym krzyżem. Ta koszulka był nawet na mnie lekko za duża, ale w tej chwili nie mogłem znaleźć innego. - Będzie lekko za dużo, ale dekoltu nie ma więc nic nie będzie widać. - Wysłałem jej niemy uśmiech ale go nie odwzajemniła. Musiała się na prawdę kiepsko czuć. Zawsze nawet gdy nie miała humoru to odwzajemniała uśmiech lub chociaż rzuciła wesołe spojrzenie. A dzisiaj nic. Nawet spojrzenia.
- Może być. Dzięki. - Dała mi całusa w policzek i zamknęła się w łazience. Ten całus bardzo podniósł mnie na duchu. Jej usta są zawsze bardzo miękkie.

Wróciłem do dużego pokoju. Tam zastałem Jinxx'a, CC'ego, Jak'a, Ashley'a i Mery która siedziała na podłodze i zajmowała się małym Timonkiem. Siedzieliśmy tak jeszcze z 15 minut.
- Jestem. - Powiedziała zachrypniętym głosem Ann. Wyciągnąłem ręce w jej stronę, a ona podeszła i się przytuliła.
- Mogę teraz ja się iść wykapać? - Spytała Mery.
- Jasne. Wiesz gdzie są moje koszulki i inne rzeczy?
- Wiem dzięki. - Wysłała do Ash'a szczery uśmiech. Z nią było chyba lepiej niż z Anią. Po chwili popatrzyłem się na Ann. Ona leżała na dywanie a na niej leżał szczeniak. Nawet Julka nigdy nie wyglądała tak słodko. Czemu ja Ann porównuje do Juliet? Kiedy szczeniak zasnął zostawiła go na dywanie i przeniosła się do mnie na kanapę. Widać że humor jej się nie poprawił. Moja biedna.
- Pójdę zrobić kolację. Może być jajecznica?- Kij że była 3.30 w nocy.
- Może być.- Odpowiedział Jake.
- Nie kochanie, zmęczona jesteś. Ja zrobię. - Powiedziałem.
- Nie Andy, ja zrobię.
-No dobra. Jak coś to wołaj.
- Dobra.

Piętnaście minut później dostaliśmy swoje talerze i jedliśmy. Niby zwykła jajecznica z boczkiem a smakowało jak złoto.
- Może jest dla nas jakaś nadzieja że nie będziemy jeść samych fast-food'ów jeżeli będziecie razem z Mery nam gotować.- Wszyscy oprócz Ann się zaśmiali, ja troszeczkę też, ale gdy zobaczyłem jej minę przestałem. Na prawdę musiała się bardzo źle czuć. Kiedy zjedliśmy Pitts zabrał talerze do kuchni, a CC pozmywał.
- Dzięki, skarbie. - Powiedziałem jej na uszko i dałem buziaka w policzek. Nie odpowiedziała tylko odwzajemniła buziaka. Siedzieliśmy sobie wszyscy na kanapie, po jakimś czasie doszła do nas Mery. Oglądaliśmy sobie wszyscy jakiś głupkowaty teleturniej.
- Andy, gdzie mogę się położyć? - Spytała zachrypniętym głosem Ann.
- Możesz się położyć u mnie w pokoju, jeśli Ci nie przeszkadza że będziemy spać na jednym łóżku?
- Nie, nie przeszkadza.
- To dobrze.- Dałem jej buziaka w czółko.- Wiesz gdzie jest mój pokój?
- Nie wiem. - Odpowiedziała nie okazując dosłownie żadnych emocji. - Pokażesz mi? Nie chce iść sama.
- Jasne. Chodź mała.
- Idę duży. - Chwyciłem ją za rękę. -Chcesz żebym położył się z Tobą, czy chcesz chwilkę sama poleżeć? - Patrzyła na mnie chwilę jakby się zastanawiała.
- Mogłabym chwilę sama poleżeć? Muszę sobie wszystko sama w głowie poukładać?- Spytała.
- Dobrze, możesz. Nie rozumiem po co pytasz ale ok. Tylko nie zrób niczego głupiego. - Spojrzałem na nią smutno. -Proszę. - Nie odpowiedziała, tylko się do mnie przytuliła. - Mała, poczekaj. Za ile mam do Ciebie przyjść?
- Nie wiem, za ile chcesz. - Odwróciła się i poszła, a ja zszedłem na dół, oznajmiłem że idę się kąpać i poszedłem. Słyszałem jak rozmawiają, Ash usiłował im mniej więcej wyjaśnić całą sytuację i oznajmić że przez parę dni będą tu mieszkać. Słyszałem że CC powiedział że wszyscy się zgadzają jeśli będą robić kolację albo chociaż coś do jedzenia, na co Ash że ok. Później wszyscy poszli spać bo wszystkie rozmowy ucichły. Ciekawe czy Ash i Mery śpią razem. Albo czy coś między nimi zaszło lub zajdzie? Matko, o czym ja myślę? Zresztą nie ważne. Jutro, a właściwie już dziś będzie trzeba pomóc dziewczyną się pakować. Ciekawe czy mają dużo gratów, ubrań i tego wszystkiego. Mam nadzieję też że nie spotkamy jutro tej dziwki znaczy tej Pani. Kąpałem się trzymając w ręku szklankę whiskey i powoli ją popijając. Wyszedłem z wanny ubrałem się w jakieś bokserki w bałwanki i renifery   oraz czarną bluzkę z lekkim dekoltem. Umyłem zęby, popryskałem się troszeczkę dezodorantem, aby nie dawać za bardzo fajkami. Udałem się na górę. Mijając pokój Ash'a słyszałem że Mery śpi u niego, strasznie głośno gadali o dzisiejszym incydencie. Wszedłem do swojego pokoju. Ann jeszcze nie spała.
- Już mogę, czy potrzebujesz jeszcze chwilkę?
- Możesz. - Odpowiedziała zapłakanym głosem. Usiadłem koło niej i zapytałem:
- Kochanie czemu płaczesz?
- Przytulisz mnie? - Spojrzała na mnie zapłakanymi oczkami.
- Oczywiście.- Wziąłem ją na kolana i mocno do siebie przyciągnąłem. Ona również się we mnie wtuliła. Byłoby przyjemnie gdyby nie fakt jakie były okoliczności tego przytulenia.   Położyliśmy się, a ona zaczęła jeszcze bardziej zapłakana pytać:
-Andy? Może ty wiesz czemu wszystko musi być takie trudne?- Mówiła próbując się uspokoić, ale jej to nie wychodziło.Odniosłem wrażenie że chwili na chwilę coraz trudniej jej jest nie wybuchnąć płaczem. Powstrzymać swoje uczucia. Wiedziałem że z każdą sekundą coraz bardzie nienawidzi swojej matki. Szczerze mówiąc po tym jak usłyszałem co jej mama mówi o niej i w stosunku do mnie i Ash'a też zacząłem ją nienawidzić. Jak można kierować takie słowa po adresem swoich córek? Już rozumiem co Ann miał na myśli mówiąc że miała okropne dzieciństwo. - Dlaczego to aż tak boli Zawsze myślałam że jej nienawidzę, że nie obchodzi mnie co ona mówi, a teraz co? Rzuciła w moją stronę kilka obelg, a ja płaczę jak dziecko. Boli mnie chyba to że moja własna matka mnie nie cierpi. Nie rozumiem tego.- Otarłem jej łzy spływające po policzku o mój rękaw. Te łzy którym nie wytarłem spływały na moją koszulkę. Ona coraz mocniej się we mnie wtulała. Pocałowałem ją w czoło i zacząłem mówić:
- Ann. Mała. Kochanie. Nie wiem dlaczego to aż tak boli. Może dlatego, że zwykle nie słyszy się takich słów od takich osób?Przepraszam. Nie wiem, ale wiem coś innego. Wiem, że co by się nie działo pomogę Ci. Zawsze.
- Kocham Cię.- Powiedziała.

2 komentarze:

  1. Kocham robić zdjęcia dla tego podoba mi się bardzo ze w stawiasz wontki o fotografii o sesjach itp. :D
    Biedne dziewczyny mieć taką matkę! Masakra!
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń