Kiedy byłem na dole postanowiliśmy wypić jeszcze kilka piw. Koło 3 w nocy stwierdziliśmy że Mercy i szczeniak muszą wyglądać rozczulająco, więc poszliśmy do jej pokoju i zrobiliśmy zdjęcia. Leżała w idealnej pozycji aby było widać jej twarzyczkę, pieska, bluzkę Ash'a i kawałek nóg. Zrobiliśmy jedno i stwierdziliśmy że wyszło super i że na pewno spodoba się Ash'owi
Nie chciałem go o tej porze za bardzo wybudzać ze snu, więc napisałem tylko '' Cześć Łomie! Tu masz zdjęcie Mercy. --> ZDJĘCIE<-- Mam nadzieję że się nie obrazisz że ona śpi z Twoim nowym dzieckiem, w Twoim łóżku i koszulce. ( a co do łóżka chyba się musi przyzwyczajać) Pa Do jutra. ''
Nie odpisał. Koło 3.30 w nocy postanowiliśmy się położyć. Ja zasnąłem bardzo szybko. Koło 5 obudził mnie mój telefon i dzwonek '' Welcome to the Jungle'' zespołu Guns N' Roses.
- Witam Ash. Lepszej pory sobie wybrać nie mogłeś ?
- Nie mogłem. Chciałem poinformować że Andy się obudził, a teraz prawdopodobnie obściskuje się z Anią. A i mam jedną prośbę do Ciebie?
- No dawaj szybko.
- Przywieź Mery jutro wcześniej do szpitala . Chciałbym trochę naprostować sprawę z wczoraj. Chciałbym ją poprosić żeby ze mną była, ale nie wiem czy się zgodzi. Dobra nie zamęczam Cię. Jak chcesz idź już spać.
- Powiem tyle. Powiedziała mi dziś że Cię kocha, więcej Ci nie zdradzę . Aa i przywiozę ją wcześniej.
Rano.
Było koło godziny 12 już na dole. Chciałem zjeść śniadanie. Okazało się że Mery Przygotowała śniadanie i czekała na mnie żeby ze mną porozmawiać.
- Proszę tu masz śniadanie .
- Dzięki i smacznego.
- Tobie tęż.
- Dzięki A teraz gadaj. Przeszło Ci trochę przez noc? Jesteś już chociaż trochę spokojniejsza?- Zapytałem siorbiąc herbatę.
- Wręcz przeciwnie. Jest mi jeszcze gorzej. Po prostu czuję się okropnie.
- Mów czemu? Nie bój się nie wygadam.
- Teraz zabłysnę. Czuję się jeszcze gorzej chyba dlatego że on tam, w tym szpitalu był całą noc, a ja nie mam pewności że nic się nie wydarzyło pomiędzy nim a tą pielęgniarką. Przecież ta pielęgniarka jest idealna. Duże cycki, nogi do nieba, dupa też niczego sobie, a twarzy też brzydkiej nie miała. Przecież ona jest ideałem. Czemu Ash by miał by nie chcieć jej skoro ona jest z dziesięć razy lepsza ode mnie. - Mówiła zachwianym głosem.
- Po pierwsze: Dziękuję, smaczne było. Po drugie: Ona nie jest ładniejsza od Ciebie. Ona jest plastikiem, a po za tym co jak co, ale Ash jest w Tobie zakochany po uszy. Założę się że był bardziej zajęty myśleniem w swoim pokoju, a nie gonieniem za nią. On Cię kocha, a ja widzę że ty go też kochasz. Jak chcesz zawiozę Cię wcześniej do szpitala, żebyście sobie mogli pogadać a my przyjedziemy dopiero na odwiedziny. Chcesz?
- Jak byś mógł to jak najbardziej.
- Okay. Więc leć się ubrać i Cię zawiozę. Za 30 minut na dole. Przy aucie.
- Dobrze i dzięki że chce Ci się mnie w ogóle słuchać.
- Spoko nie dziękuj. Lubię z Tobą rozmawiać w szczególności kiedy mogę Ci pomóc. - Tylko się uśmiechnęła i poleciała na górę. Mam nadzieję że się wyrobi.
Byliśmy oby dwaj pod autem prawie równo. Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy jechać.
- Mery, tu wiesz że jak coś to możesz do mnie pisać? Albo dzwonić?
- Dzięki, już wiem. - Reszta drogi minęła nam w ciszy. Ja wróciłem do domu, a Merucha poszła do szpitala. Do szpitala razem z chłopaki wróciłem w okolicach godziny 18.
----------------------------------------------Mery---------------------------------------------------------------------
- Hej Aniu. Możemy pogadać mam Ci dużo do powie... O sorry Ash. Myślałam że masz pokój z Andy'm a Ann tu jest. Przepraszam- Kiedy tylko zobaczyłam Ash'a mój humor jeszcze bardziej się zjebał.
- Cześć. Ann wyniosła się w nocy spać z Andy'm. Jest w pokoju obok. - Odpowiedział zaspany, chyba za bardzo nie kontaktował z kim rozmawia. Może to i dobrze?
Tym razem już weszłam do odpowiedniego pokoju. Zastałam tam Andy'ego i Ann wtulonych w siebie. Usiadłam na fotelu i zaczęłam pisać z Jinxx'em równocześnie o wszystkim i niczym.
- Hej Andy. Musisz mi pomóc w sprawach ser... - Pauza. Zauważył że tam siedzę. - Cześć Mery. - Powiedział równocześnie szczerząc się i smucąc.
- Już się witaliśmy. - Powiedziałam posmutniałym głosem.
- Oo tak. Sorki.
- Yhm.
W tej samej chwili obudziła się Ann i Biersack. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że oni są w samej bieliźnie. No nieźle. Kiedy myśleli że nikt ich nie widzi Ubrali dolne części garderoby tzn. spodnie.
Z każdą chwila coraz bardziej bolała mnie obecność Ash'a, a raczej jego obojętność. Napisałam o tym do Fergusona. Właściwie nie wiem czemu. Z każdą chwilą jego obojętności coraz bardziej czułam że kocham go bardziej niż kogo kol wiek innego. Czułam że jeżeli czegoś on zaraz nie zrobi, aby pokazać że się mną chociaż trochę interesuje to zaraz porządnie jebnę płaczem. Napływało mi coraz więcej łez do oczu. Wtedy dostałam dwie wiadomości. Jedną od Jinxx'a o treści: '' Mała trzymaj się, nie pokazuj że Cię to boli. On mi teraz napisał że się zbiera żeby zagadać. '' Odpisałam mu '' Taa, zagadać chyba do pielęgniarki. '' Druga wiadomość była od Ash'a. Już były dwie wiadomości od niego. Jedno o treści : Czemu jesteś smutna? , a druga o treści: Nie smutaj. Chciałam mu odpisać, ale do pokoju weszła Muriel. Rzuciła tylko w moją stronę spojrzenie. Ja to samo. Wzięłam słuchawki założyłam na uszy i puściłam najgłośniejszą piosenkę jaką tylko miałam na swoim telefonie. Nie popatrzyłam nawet na tytuł. Myślałam przez cały czas że jeżeli ona wyśle Ashley'owi chociaż jeden uśmiech to będzie niższa o głowę.
Kiedy miał zamiar wychodzić rzuciła przelotny uśmiech do Ash'a, a następnie musnęła palcami jego rękę i wysłała buziaka.
Gwałtownie zaczęłam wstawać, w oczach miałam coraz więcej łez. Zaczęły spływać mi po policzkach.
- Suń się krowo. - Przepchałam się w drzwiach, trzasnęłam drzwiami, wybuchając płaczem. Biegnąc korytarzem wybrałam numer do Jinxx'a:
- Jeremy. Proszę. Przyjedź po mnie. Proszę. - Mówiłam zapłakana. Teraz już szłam rzucając ludziom niezbyt miłe spojrzenia.
- Dobra już jadę. Będę pod drzwiami. Czekaj tam.
Znowu założyłam słuchawki na uszy. Znowu nie wiem co puściłam. Czekając na Ash'a zastanawiałam się czemu Ash za mą nie poszedł. Najwyraźniej mu nie zależy. Mogłam od razu się domyślić.
----------------------------------ASH----------------------------------------------------------------------
Co się tu wydarzyło? Nie rozumiem. Ona mnie tyka po ręce, wysyła mi buziaka, a Mercy ucieka z płaczem. Powinienem iść za nią.
Chwilę później szukałem jej po szpitalu. Jest. Widzę ją.
- Mery. Mery. Mery!. - Nie słyszy, chyba ma słuchawki na uszach. Wyciągną jej je z uszu. Wyciągnąłem.
- Ja pierdolę. Co słuchawki z uszy wyciągasz? - Odwróciła się. - A ty. Co chcesz ode mnie? - Powiedziała najbardziej beznamiętnym głosem jaki słyszałem.
- Chciałem się dowiedzieć co się tam stało?
- Jinxx widzę że masz ze sobą chłopaków, weź ich proszę ze sobą do sali. Musze jeszcze z Ash'em pogadać. - Pokiwał tylko głową.
- Jak zacząłem. Chcę się dowiedzieć co się stało? Czemu tak uciekłaś jeszcze płacząc?
- Weź nie udawaj że Cię to obchodzi. Idź sobie lepiej do tej pielęgniarki.- Mówiła z oczami pełnymi łez. - Wiesz ja Cię kocham, ale najwyraźniej nie ze wzajemnością, sądząc po tym co przed chwilą ona zrobiła. - Prawie się rozpłakała. - No i co będziesz tak milczał? Nic nie powiesz? - Chciałem powiedzieć ale nie mogłem. Zatkało mnie. Wpatrywałem się tylko w nią jak bym chciał coś wyczytać z jej oczu. - Aha to fajnie. Skoro tak to chcesz zostawić to weź mi się nie pokazuj na oczy. Może w końcu przestanę Cię kochać. - Odwróciła się na pięcie i poszła przed siebie.
- Ale ja nie chcę żebyś przestała. Ja... Ja Cię kocham. - Wykrzyczałem.
- To co to było z tą jebaną pielęgniarką?
- Wiesz co? Nie wiem co to ona odpieprzyła. Ja z nią wet słowa nie zamieniłem. Nawet Ani może potwierdzić że spałem.
- Jak potwierdzi to będzie zgoda.
- Dobrze. - I udaliśmy się do pokoju Andy'ego. Nie zastaliśmy tam Jinxx'a, ani reszty zespołu. Zastaliśmy tam całujących się Młodych.
- Sorki że przeszkadzamy w erotycznych scenkach, ale Ann prawda że wczoraj w nocy nie zamieniani słowa z tamtą zdzirą?
- No prawda spałeś cały czas.
- widzisz Mercy ta pielęgniarka sobie wszystko wymyśliła. Nic nie zaszło między mną a tamtą dziwkowatą pielęgniarką.
- To dobrze. Przepraszam za oskarżenia.
- Spoko każdy miał prawo się pomylić.- Od kiedy ja tak łatwo ludziom wybaczam?
W tej samej chwili do pokoju wparowali chłopaki, na co Andy i Ann nie zareagowali jakoś zbytnio entuzjastycznie. Mery usiadła na jednym fotelu, ja na drugim z drugiego końa pokoju w innym fotelu. Cała reszta coś tam między sobą gadała, a ja zastanawiałem się jak rozpocząć rozmowę z Mery. Kiedy zobaczyłem że James znowu zaczyna smutnieć postanowiłem zebrać się na odwagę.
-Mercy ? Możemy porozmawiać? Tam gdzie wczoraj?
- Możemy. Już idę.
W ŁAZIĘCE
Ja usiadłem tak jak wczoraj i zauważyłem że jej znowu je zimno. Wskazałem gestem żeby mi usiadła na kolana. Pokręciła przecząco głową.
- No to o czym chciałeś gadać?- Spytała smutnym głosem.
- Chciałem Cię jeszcze raz przeprosić że pozwoliłem żeby doszło do takiej sytuacji.
- Nie musisz mnie przepraszać. Zresztą chyba nie Twoja wina.
- No nie moja. Już jest wszystko między nami tak jak wczoraj?
- Raczej tak.
- W takim razie może chcesz siąść na kolana i się przytulić żeby nie było Ci zimno?
- Chcę. - Podeszła usiadła i się mocno wtuliła w moją klatkę piersiową, ale n tak jak to zazwyczaj robią dziewczyny tylko jakoś tak milej.
- Tego mi brakowało misiu.
- Mi brakowało zapachu Twoich perfum. I Twojego ciepła.- Jej głos dalej był taki smutny, bardzo smutny.
- Mała co się stało? Że masz jakoś taki lekko mówiąc kiepski humor?
- Co się miało stać? Tylko serce mi pęka , ale to nic poważnego. - Po policzkach zaczęły jej płynąć łzy.
- Co się stało, albo co się dzieje że się tak dzieje?
- No co się dzieje? Ta pieprzona pielęgniareczka Cię próbuje mi odebrać, a ja się na to muszę patrzeć z boku bo nie mogę w żaden sposób zareagować, ale wiesz to nic. Kiedyś samo przejdzie. - Mocniej się we mnie wtuliła. Przytuliłem ją jeszcze do siebie, kiedy zaczęły płynąć jej po policzkach łzy.
- Mała, nikt mnie Tobie nie odbierze. Nigdy. Obiecuję. I dlaczego nie możesz zareagować?
- No bo przecież my nie jesteśmy razem i przecież każda ma prawo Cię podrywać, a ja nie mogę zareagować i powiedzieć choćby że jesteś mój czy coś, bo przecież ze mną nie jesteś. Co z tego że się przytulamy , jak równie dobrze rodzeństwo też się może przytulać. Zresztą nie ważne.
- Jak nie ważne jak ważne. Ja nie chcę aby mój skarbek cierpiał. Żeby Cię bolało. Cokolwiek.
- Yhm - Wtuliła się.
- A swoją drogą chcesz żebym był Twój? - Nie odpowiedziała tylko spojrzała mi w oczy. Po chwili nasze usta połączył najwspanialszy pocałunek jak mogłem sobie wyobrazić.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
- Zostanę. - Kolejny pocałunek. Tym razem wolniejszy. Bardziej namiętny.
Po chwili wróciliśmy do pokoju a do Mery doczepiła się pielęgniarka.
- Się Pani odczepi od niego, ja go kocham a nie Pani i on mnie kocha.- Zaczęła pielęgniarka.
- Mnie kocha. Prawda Ash?
- Prawda.
- Ale on jest mój!
- Nie, mylisz się tępoto. Ash'i jest mój. - Podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę, a ja temu wszystkiemu przyglądałem się z zaciekawieniem. - Ja go kocham a on mnie. -Popatrzyła na mnie. Prosto w moje oczy. Dopiero po chwili się zorientowałem że ona chce żebym coś powiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz