sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 19

- Nie, mylisz się tępoto. Ash'i jest mój. - Podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę, a ja temu wszystkiemu przyglądałem się z zaciekawieniem. - Ja go kocham a on mnie. -Popatrzyła na mnie. Prosto w moje oczy. Dopiero po chwili się zorientowałem że ona chce żebym coś powiedział.
- Ona ma rację. My jesteśmy ze sobą i zawsze będziemy. Ty tego nie zmienisz. I albo ty teraz sama pójdziesz złożyć wypowiedzenie i więcej się nam nie pokażesz, albo ja pójdę i złoże na Ciebie skargę.
- To możesz iść. I tak mnie nie wyrzucą.- Powiedziała z ironicznym uśmieszkiem.
- Oni może i nie, no ale ja się nie zawaham. - Teraz ja powiedziałem z miną psychopaty, po czym chwycił ją za ręce i własnoręcznie wyrzucił za drzwi.
- Biersack za ile wychodzisz?- Zapytał
- Dziś wieczorem. - Odpowiedziałem za niego.
- No właśnie. - Dodał Andy. 
- No to nie ma na razie sensu tego zgłaszać,  skoro za jakąś godzinę wychodzisz.Tak tu więcej nie zabawimy. - Spojrzałem na niego znacząco. - Mam rację?
- Masz. - Dodał mocno zgaszony. - Teraz pomóż mi się spakować.- Pokiwałem  tylko głową.
Po krótkiej chili Ani zadzwonił telefon.
- Ja pierdolę. Mercy chodź. Matka dzwoni. - Nie wiedzieć czemu wywołało to u oby dwóch dziewczyn straszne poruszenie i taki jakby strach...?
- Idę. - Puściła moją rękę i poszła za Ann.

---------------------------------------------------Ann-----------------------------------------------------------------
Sprawa wygląda tak: Andy za nie długo wychodzi z czego się niezmiernie cieszę, a z drugiej strony właśnie dzwoni moja matka pierwszy raz od jej wyprowadzki, czyli jakoś pierwszy raz od około 2 miesięcy.  Wreszcie odebrałam i przełączyłam na głośnik.
- Cześć Wam. Dzwonię by się spytać czy jesteście u siebie w domu? Przyjeżdżamy do Was na cały miesiąc, może trochę dłużej. Mam nadzieję że nie będę przeszkadzać. Będę za dwie godziny.
- Ale jak to za dwie godziny? Nas teraz nie ma w domu.
- Trudno, za dwie godziny macie być i lepiej żeby dom błyszczał, bo inaczej wracacie z nami do Polski. A gdzie wy w ogóle jesteście?- Nagle zaczęło ją to obchodzić.
- W szpitalu. Chciałyśmy oddać trochę krwi.
- Ok dobra. Będę równo za 120 minut. - Rozłączyła się. Poszłyśmy załamane oznajmić chłopakom że musimy wracać do domów  i parę innych spraw.
- Jesteśmy.- Powiedziałyśmy cicho, chórkiem.- My musimy jechać.
- Ale czemu? - Tym razem chórkiem powiedzieli Ash i Andy.
- Moja matka przyjeżdża do nas na miesiąc, a jeżeli stwierdzi że mieszkanie bez niej nam szkodzi będziemy musiały wyjechać. Zamieszkać z tą jędzą. - Powiedziałam prawie na jednym oddechu. - Musimy dom posprzątać i w ogóle całe się ogarnąć.
- Czemu nazywasz swoją mamę jędzą?- Spytał zaniepokojony Andy.
- Ona na to zasługuje zarówno ze mojej strony jak i strony Ann. - Powiedziała Mery.
- Opowiem Ci później kochanie.- Chciałam się uśmiechnąć ale chyba średnio mi to wyszło.
- Dobra, przyjdę jak wyjdziemy ze szpitala.
- Teraz ja się wtrącę. - Odezwała się Merucha. - Może my do Was przyjdziemy kiedy będziemy mogły?
- No dobra, ale czemu my nie możemy?
- Bo kiedy ona się dowie że mamy chłopaków, do tego już dorosłych bo w końcu macie powyżej osiemnastki,- Patrzyli na mnie jak na debila.- że grają w rock'owym zespole, ubierają się w ciemne ubrania, palą i piją alkohol, że się z nami przytulacie itp. to już na pewno wywiezie nas razem ze sobą do Polski, a będziemy mogły wrócić dopiero na osiemnastkę. - Wypowiedziała się po raz kolejny Mery.
- Aha to czyli źle że jesteśmy sobą? - Zapytał oburzony Andy.

- Nie, - Podeszłam do niego i objęłam w pasie.- Oczywiście że to nie jest nic złego tylko wiecie ona uważa nas za pięcioletnie dzieci i wiesz zabrania praktycznie wszystkiego kiedy u nas jest. Po za tym przyjeżdża raz na chiński rok i uważa się za świętą.
- To czyli póki ona tu jest nie możemy się ze sobą praktycznie spotykać? A na ile ona tu będzie?- Tym razem spytał Ashley przytulony do Mery.
- Około miesiąc. - Cicho mruknęła Mery. - Ale to nie tyle że nie możemy się spotykać. Po prostu będziemy jej wtykać kit że idziemy się spotkać z przyjaciółmi, albo jak będziemy gdzieś iść czy coś to powiemy że idziemy na imprezę, a tak na prawdę będziemy siedzieć z Wami.
- Nie wiem może się uda. - Wyszeptał Ash.
- Że co kurwa, ile mamy bez Was praktycznie mamy wytrzymać?!
- Spokojnie Andy'ś. - Objęłam go. - Za nie długo mamy osiemnastkę i wszystko już będzie prostsze. Obiecuję.
- No dobrze, ale to tylko miesiąc?
- Tak tylko. - Powiedziałyśmy chórkiem. - A teraz musimy iść. - Obie cmoknęłyśmy ich w policzki i wyszłyśmy. Po kolejnych 15 minutach byłyśmy w domu. Ku naszemu zdziwieniu nawet nie było bałagany. Ogarnęłyśmy tylko coś do jedzenia i prawie spokojnie czekałyśmy na moją matkę.
- Mery...
- Hmm.
- Jak my jej powiemy o chłopakach?
- Już to przemyślałam. A jak by ich jej przedstawić jako naszych przyjaciół, z czasem po prostu zaczniemy się do nich przymilać. W końcu załapie. - Powiedziała bez jakiegoś większego entuzjazmu. No w sumie czego się po niej spodziewać skoro za parę minut ma tu wparować ona. Coraz bardziej się stresuję.
- Fuck. - Zaczęła krzyczeć.-Nie zamknęłyśmy pokoi, a jak ona będzie chciała tam wejść? Znajdzie ich zdjęcia, nasze pamiętniki i do tego mamy schowane prezerwatywy na wszelki wypadek.-Skąd ona wie o gumkach?- Jak ona to zobaczy to nas do trzydziestki nie wypuści.- Nagle zaczęła panikować Mercy.
- No to idź zamknij je. Szybko!- I poleciała.Nie wiem czemu ale zaczęłam się wtedy zastanawiać czy Mercy ma już pierwszy raz za sobą.

                                     DING-DONG
Ooo ja pierdolę. To już ona zaraz tu wejdzie. Tym razem nie mogę przegiąć z pyskowaniem. To będzie trudne.
- Cześć Ann. Chodź, pomożesz mi z bagażami. - Uwaga, pani Ann bagażowa jestem.
- Chwila, poczekajmy na Mercy. Pomoże nam.
- Jestem, jest już... O Dzień Dobry.
- Cześć cześć. - Odpowiedziała.
-Idziemy mamie pomóż z bagażami. Niech mama prowadzi. - Powiedziałam z granym szacunkiem do niej. Ona poszła a my ruszyłyśmy za  nią w bezpiecznej odległości. - Mam nadzieję że teraz nie zachce się chłopakom tędy przechodzić. - Szepnęłam do przyjaciółki.
- Ja tam samo. O ma Pani nowe auto. Ładne- Skłamała. - Ale chyba od dupy strony. - Szepnęła do mnie.
- Dziękuję. A teraz brać walizki. - Ja wzięłam jedną, Mery jedną a tamta żadnej.Zrobiłyśmy jeszcze kilka takich rundek a te walizki się nie kończyły. - Będę spać u Ciebie w pokoju Ann. - Stałyśmy obok auta. Wszystkie trzy. James coś machała rękami, ale nie wiedziałam o co chodzi.
- No chyba nie. W tym domu jest dość pokoi. Za chiny nie będziesz spać u mnie w pokoju. To jest mój pokój urządzony po mojemu, tam są moje płyty, moje ubrania, moje rzeczy osobiste. Nie wejdziesz tam. - Prawie że krzyczałam.
- No to w pokoju Mercy. - Odpowiedziała ze stoickim spokojem.
- No chyba też nie. - Krzyknęłam.- Jej pokoju też nie dostaniesz. Możesz spać albo w pokoju gościnnym albo w tym miejscu. Wybieraj.
- W takim razie moje rzeczy zanieście do pokoju gościnnego- Nie zaniesiemy. W każdym razie nie ja.
- Nie.- Odparła Mery.Łaskawie się w końcu odezwała.
- Co nie, jak tak. Brać moje walizki już. - Co ona zapomniała że nie mamy już 5 lat żeby nam tak rozkazywać. W tym momencie przyuważyłem kontem oka że chłopaki się ku nam bardzo powoli zbliżają.
- Nie, to nie. Ne będę nosić Twoich walizeczek. Ani ja, ani Mery
- Będziesz ja tu jestem królową. Ja mam pieniądze, ja płacę za dom, wy byście nawet nie dały rady tu robić jako prostytutki.
- Przepraszam bardzo, ale niech pani nas do siebie nie porównuje. - No wreszcie się odezwała.
- To ty się całe moje dzieciństwo ruchałaś z jakimiś przypadkowymi facetami, a mi jeszcze do tego kazałaś tyrać jak wół.- Wykrzyczałam. Teraz już Andy stał w miejscu. Ash też.
- Nie moja wina że ojciec nas zostawił.
- Twoja, gdybyś się nie puszczała na lewo i prawo nie odszedł by. Nie nazywał by Cię dziwką za Twoimi plecami. Ty nawet nie zasługujesz żeby Cię matką nazywać, jedyne na co zasługujesz to dziwka puszczająca się na lewo i prawo. Przez Ciebie w szkole cały czas się ze mnie napieprzali że mam matkę dziwkę. Kiedyś tego nie rozumiałam. Teraz rozumiem i wiem że jesteś dziwką. Zwykłą puszczalską dziwką. - Jej bagaże spadły mi na ziemię
- Co ty kurwa wyprawiasz??!!?- Krzyknęła.
- Nie pytałam Cię o zawód. - Znowu krzyknęłam. Patrzyłyśmy tak jeszcze chwilę na siebie po czym poczułam na policzku jej rękę. Było to aż tak mocne że aż upadłam. Po chwili dołączyła do mnie Mercy która też dostała siarczysty policzek. Nie wiedziałyśmy co się dzieje. Po chwili krzyknęła:
- Bierzcie te bagaże kurwy jedne!- Zaczęła się drzeć. Podbiegli do nas chłopaki. - A wy co tu kurwa robicie. - Chwyciła Ash'a za kaptur i zaczęła go ciągnąć. On tylko machnął ręką a jej już pzy nim nie było. - Wyjazd to jest tylko moja i ich sprawa. Spierdalajcie stąd. Już!.- Andy i Ash wysłali sobie porozumiewawcze spojrzenie , po czym spojrzeli na nas.Doskonale wiedziałyśmy co chcą zrobić. Pokiwałyśmy głowami że się zgadzamy. Ona się cały czas na nas patrzyła. Andy podał mi rękę, aby pomóc mi wstać. Ash w tym samym czasie podał rękę Mery. Przyznaję że się jej teraz bałam. Nie sądziłam że ona ma aż tyle siły. James też była wyraźnie przerażona. Chłopaki chwycili nas za ręce i dali buziaka. Po czym zaczęli:
- Do jasnej cholery co sobie Pani wyobraża. Że będzie sobie kurwa mać tu przyjeżdżać i tak po prostu bić i wyzywać nasze dziewczyny. Oj Pani się grubo pomyliła. Pani tu nawet nie mieszka.
- Wykrzyczał Ash.
- Jako że ja nie mogę Pani wyrzucić, mogę jedynie wezwać policję za znęcanie się nad młodszymi. Jeżeli pani tego tak bardzo chce mogę to zrobić. - Andy jak zwykle spokojnie. - A wiem że to nie będzie pierwsze Pani zgłoszenie na policję. - Zgadywał i dobrze zgadnął.- Się Pani weźmie uspokoi trochę!- Teraz  krzyknął.
- Czy chcecie czy nie ja tu zostaję na miesiąc. A wy dwoje- Wskazała chłopaków- macie definitywny zakaz zbliżania się do tych dwóch dziewczyn.- Specjalnie zbliżyłyśmy się do nich. - A teraz puść ją. - Szarpnęła mnie za rękę. - Puść ją mówię.
- Nie. - Opowiedzieliśmy wszyscy w czwórkę.
- Chłopaki idziemy gdzieś?Jakoś nie mam ochoty z nią czasu spędzać. - Spytała Mery.
- One nigdzie nie idą. Mają szlaban. - Powiedziała z triumfalnym uśmieszkiem.
- I tu masz pecha. - Zaczęłam. - Nie mam już dwunastu lat i Cię ślepo nie słucham. Teraz słuchaj uważnie. Złóż to  sobie w jedno zdanie. Pa mamo.
- Nigdzie nie idziecie. - Zdawało jej się że się nawracamy. Jednak ja się odwróciłam żeby ja tylko pomachać i powiedzieć:
- Pa. - Więcej się nie odwracaliśmy. Wsiedliśmy do samochodu Andy'ego.- Gdzie idziemy?
- Mam propozycję. - Powiedział Ash. - Widziałyście już Hard Rock Cafee ?
- Jeszcze nie, ale jest mały problem. Nie mamy kasy, może pojedziemy na wzgórze Hollywood?- Zaproponowałam
- Tam też możemy pojechać. A za tą kawę czy coś ja zapłacę. -Zaproponował Andy. - I nawet nie próbujcie się sprzeciwiać.
- No dobra.
Kiedy siedzieliśmy już w kafejce
 i czekaliśmy na kawę nagle któryś chłopak zaczął temat.
- Już wiemy czemu jędza- Powiedział Andy.- Przykro mi że miałyście takie dzieciństwo.
- Spoko nie musi. To już za nami. - Uśmiechnęłam się do niego. - Teraz liczycie się wy i nasze związki a nie tamta jędza. Przynajmniej teraz nie musimy się ukrywać.- Dodałam krzywy uśmieszek i wtuliłam się w jego klatę.
- Zgadzam się z Tobą. Teraz nie musimy się ukrywać, a jak nas będzie chciała wywieź to i tak nie zdąży. Ja mam osiemnaście za jakieś 15 dni a Ania za 23. Wtedy już nas nie będzie mogła wywieź. Teraz ona rzuciła  krzywy uśmieszek.
-  To dobrze bo nie wiem jak byśmy dali radę to ukrywać. A tak w ogóle kiedy wy macie urodziny?- Dodał Ash.
- No ja mam 23 lipca, a Merucha 15 lipca. - Powiedziałam popijając kawę.
- Aha to czyli szykują się dwie imprezki?- Dodał nikt inny jak Ash.
- Nie zupełnie.- Zaczęłam.- My zawsze urodziny robimy razem w jeden dzień. W tym roku też tak będie jeżeli będziemy coś organizować w co wątpię
- Czemu wątpisz mała?
- Nie znamy w LA prawie nikogo, tylko Was i parę tępych  dziewczyn z pracy.Po za tym ja nie wiem czy ja mam ochotę zrobić tą imprezę.
- Mam takie samo zdanie.- Odezwała się Mercy.
- To co byście chciały zrobić w te dni? Ja pamiętam że osiemnastka to wyjątkowy dzień.- Zaczął się rozmarzać Ash.- Wasza też musi być wyjątkowa. Musicie być wtedy z tym kim chcecie i robić to co chcecie.
- Mam pomysł. - Prawie że wykrzyknął Andy. Prawie wszystkie oczy w Hard Rock na niego spojrzały. Po chwili kiedy zauważył że cała nasza trójka się w niego wpatruje zaczął kontynuować. - Skoro macie osiemnastki w dwa osobne dni i skoro nie chcecie robić imprezy, możemy pójść na ... no wiecie... randki... .- Słodko się zarumienił.
 Ale nie takie podwójne jak teraz, tylko wiecie... Takie osobno. No jeżeli chcecie?
- Ja się zgadzam.- Powiedziałyśmy równo. Nie wiem jak my to robimy że tak często równo mówimy.
- Ann może by pojechać w końcu na to wzgórze i porobić te zdjęcie?- Powiedziała kiedy chłopaki byli zajęci sobą. - Ta sesja ma być właśnie gdy napis jest oświetlony. Facio powiedział że jeżeli ta sesja będzie tak dobra jak tamta to dostaniemy pięć tysięcy w pieniądzach. I bony do sklepów. A teraz spytasz pewnie czemu tak dużo. Bo mamy już z nim umowę podpisaną.
- To my Was zawieziemy i popatrzymy okej? -Spytał Andy po czym zrobił tą swoją minę zbitego psiaka.

******************************************************************************
Komentujcie. Proszem was. Nie wiem czy Was się podoba to opowiadanie. Zostawcie w komku chociaż kropkę.

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 18

Kiedy byłem na dole postanowiliśmy wypić jeszcze kilka piw. Koło 3 w nocy stwierdziliśmy że Mercy i szczeniak muszą wyglądać rozczulająco, więc poszliśmy do jej pokoju i zrobiliśmy zdjęcia. Leżała w idealnej pozycji aby było widać jej twarzyczkę, pieska, bluzkę Ash'a i kawałek nóg. Zrobiliśmy jedno i stwierdziliśmy że wyszło super i że na pewno spodoba się Ash'owi

Nie chciałem go o tej porze za bardzo wybudzać ze snu, więc napisałem tylko '' Cześć Łomie! Tu masz zdjęcie Mercy. --> ZDJĘCIE<-- Mam nadzieję że się nie obrazisz że ona śpi z Twoim nowym dzieckiem, w Twoim łóżku i koszulce. ( a co do łóżka chyba się musi przyzwyczajać) Pa Do jutra. ''
Nie odpisał. Koło 3.30 w nocy postanowiliśmy się położyć. Ja zasnąłem bardzo szybko. Koło 5 obudził mnie mój telefon i dzwonek '' Welcome to the Jungle''  zespołu Guns N' Roses.
- Witam Ash. Lepszej pory sobie wybrać nie mogłeś ?
- Nie mogłem. Chciałem poinformować że Andy się obudził, a teraz prawdopodobnie obściskuje się z Anią. A i mam jedną prośbę do Ciebie?
- No dawaj szybko.
- Przywieź Mery jutro wcześniej do szpitala . Chciałbym trochę naprostować sprawę z wczoraj. Chciałbym ją poprosić żeby ze mną była, ale nie wiem czy się zgodzi. Dobra nie zamęczam Cię. Jak chcesz idź już spać.
- Powiem tyle. Powiedziała mi dziś że Cię kocha, więcej Ci nie zdradzę . Aa i przywiozę ją wcześniej.

Rano.
Było koło godziny 12 już na dole. Chciałem zjeść śniadanie. Okazało się że Mery Przygotowała śniadanie i czekała na mnie żeby ze mną porozmawiać.
- Proszę tu masz śniadanie .
- Dzięki i smacznego.
- Tobie tęż.
- Dzięki A teraz gadaj. Przeszło Ci trochę przez noc? Jesteś już chociaż trochę spokojniejsza?- Zapytałem siorbiąc herbatę.
- Wręcz przeciwnie. Jest mi jeszcze gorzej. Po prostu czuję się okropnie.
- Mów czemu? Nie bój się nie wygadam.
- Teraz zabłysnę. Czuję się jeszcze gorzej chyba dlatego że on tam, w tym szpitalu był całą noc, a ja nie mam pewności że nic się nie wydarzyło pomiędzy nim a tą pielęgniarką. Przecież ta pielęgniarka jest idealna. Duże cycki, nogi do nieba, dupa też niczego sobie, a twarzy też brzydkiej nie miała. Przecież ona jest ideałem. Czemu Ash by miał by nie chcieć jej skoro ona jest z dziesięć razy lepsza ode mnie. - Mówiła zachwianym głosem.
- Po pierwsze: Dziękuję, smaczne było. Po drugie: Ona nie jest ładniejsza od Ciebie. Ona jest plastikiem, a po za tym co jak co, ale Ash jest w Tobie zakochany po uszy. Założę się że był bardziej zajęty myśleniem w swoim pokoju, a nie gonieniem za nią. On Cię kocha, a ja widzę że ty go też kochasz. Jak chcesz zawiozę Cię wcześniej do szpitala, żebyście sobie mogli pogadać a my przyjedziemy dopiero na odwiedziny. Chcesz?
- Jak byś mógł to jak najbardziej.
- Okay. Więc leć się ubrać i Cię zawiozę. Za 30 minut na dole. Przy aucie.
- Dobrze i dzięki że chce Ci się mnie w ogóle słuchać.
- Spoko nie dziękuj. Lubię z Tobą rozmawiać w szczególności kiedy mogę Ci pomóc. - Tylko się uśmiechnęła i poleciała na górę. Mam nadzieję że się wyrobi.

Byliśmy oby dwaj pod autem prawie równo. Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy jechać.
- Mery, tu wiesz że jak coś to możesz do mnie pisać? Albo dzwonić?
- Dzięki, już wiem. - Reszta drogi minęła nam w ciszy. Ja wróciłem do domu, a Merucha poszła do szpitala. Do szpitala razem z chłopaki wróciłem w okolicach godziny 18.

----------------------------------------------Mery---------------------------------------------------------------------
- Hej Aniu. Możemy pogadać mam Ci dużo do powie... O sorry Ash. Myślałam że masz pokój z Andy'm a Ann tu jest. Przepraszam- Kiedy tylko zobaczyłam Ash'a mój humor jeszcze bardziej się zjebał.
- Cześć. Ann wyniosła się w nocy spać z Andy'm. Jest w pokoju obok. - Odpowiedział zaspany, chyba za bardzo nie kontaktował z kim rozmawia. Może to i dobrze?
Tym razem już weszłam do odpowiedniego pokoju. Zastałam tam Andy'ego i Ann wtulonych w siebie. Usiadłam na fotelu i zaczęłam pisać z Jinxx'em równocześnie o wszystkim i niczym.
- Hej Andy. Musisz mi pomóc w sprawach ser... - Pauza. Zauważył że tam siedzę. - Cześć Mery. - Powiedział równocześnie szczerząc się i smucąc.
- Już się witaliśmy. - Powiedziałam posmutniałym głosem.
- Oo tak. Sorki.
- Yhm.
 W tej samej chwili obudziła się Ann i Biersack. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że oni są w samej bieliźnie. No nieźle. Kiedy myśleli że nikt ich nie widzi Ubrali dolne części garderoby tzn. spodnie.

 Z każdą chwila coraz bardziej bolała mnie obecność Ash'a, a raczej jego obojętność. Napisałam o tym do Fergusona. Właściwie nie wiem czemu. Z każdą chwilą jego obojętności coraz bardziej czułam że kocham go bardziej niż kogo kol wiek innego. Czułam że jeżeli czegoś on zaraz nie zrobi, aby pokazać że się mną chociaż trochę interesuje to zaraz porządnie jebnę płaczem. Napływało mi coraz więcej łez do oczu. Wtedy dostałam dwie wiadomości. Jedną od Jinxx'a o treści: '' Mała trzymaj się, nie pokazuj że Cię to boli. On mi teraz napisał że się zbiera żeby zagadać. ''  Odpisałam mu '' Taa, zagadać chyba do pielęgniarki. ''  Druga wiadomość była od Ash'a. Już były dwie wiadomości od niego. Jedno o treści : Czemu jesteś smutna? , a druga o treści: Nie smutaj.  Chciałam mu odpisać, ale do pokoju weszła Muriel. Rzuciła tylko w moją stronę spojrzenie. Ja to samo. Wzięłam słuchawki założyłam na uszy i puściłam najgłośniejszą piosenkę jaką tylko miałam na swoim telefonie. Nie popatrzyłam nawet na tytuł. Myślałam przez cały czas że jeżeli ona wyśle Ashley'owi chociaż jeden uśmiech to będzie niższa o głowę.

Kiedy miał zamiar wychodzić rzuciła przelotny uśmiech do Ash'a, a następnie musnęła palcami jego rękę i wysłała buziaka.
Gwałtownie zaczęłam wstawać, w oczach miałam coraz więcej łez. Zaczęły spływać mi po policzkach.
- Suń się krowo. - Przepchałam się w drzwiach, trzasnęłam drzwiami,  wybuchając płaczem. Biegnąc korytarzem wybrałam numer do Jinxx'a:
- Jeremy. Proszę. Przyjedź po mnie. Proszę. - Mówiłam zapłakana. Teraz już szłam rzucając ludziom niezbyt miłe spojrzenia.
- Dobra już jadę. Będę pod drzwiami. Czekaj tam.
Znowu założyłam słuchawki na uszy. Znowu nie wiem co puściłam. Czekając na Ash'a zastanawiałam się czemu Ash za mą nie poszedł. Najwyraźniej mu nie zależy. Mogłam od razu się domyślić.


----------------------------------ASH----------------------------------------------------------------------
Co się tu wydarzyło? Nie rozumiem. Ona mnie tyka po ręce, wysyła mi buziaka, a Mercy ucieka z płaczem. Powinienem iść za nią.
Chwilę później szukałem jej po szpitalu. Jest. Widzę ją.
- Mery. Mery. Mery!. - Nie słyszy, chyba ma słuchawki na uszach. Wyciągną jej je z uszu. Wyciągnąłem.
- Ja pierdolę. Co słuchawki z uszy wyciągasz? - Odwróciła się. - A ty. Co chcesz ode mnie? - Powiedziała najbardziej beznamiętnym głosem jaki słyszałem.
- Chciałem się dowiedzieć co się tam stało?
- Jinxx widzę że masz ze sobą chłopaków, weź ich proszę ze sobą do sali. Musze jeszcze z Ash'em pogadać. - Pokiwał tylko głową.
- Jak zacząłem. Chcę się dowiedzieć co się stało? Czemu tak uciekłaś jeszcze płacząc?
- Weź nie udawaj że Cię to obchodzi. Idź sobie lepiej do tej pielęgniarki.- Mówiła z oczami pełnymi łez. - Wiesz ja Cię kocham, ale najwyraźniej nie ze wzajemnością, sądząc po tym co przed chwilą ona zrobiła. - Prawie się rozpłakała. - No i co będziesz tak milczał? Nic nie powiesz? - Chciałem powiedzieć ale nie mogłem. Zatkało mnie. Wpatrywałem się tylko w nią jak bym chciał coś wyczytać z jej oczu. - Aha to fajnie. Skoro tak to chcesz zostawić to weź mi się nie pokazuj na oczy. Może w końcu przestanę Cię kochać. - Odwróciła się na pięcie i poszła przed siebie.
- Ale ja nie chcę żebyś przestała. Ja... Ja Cię kocham. - Wykrzyczałem.
- To co to było z tą jebaną pielęgniarką?
- Wiesz co? Nie wiem co to ona odpieprzyła. Ja z nią wet słowa nie zamieniłem. Nawet Ani może potwierdzić że spałem.
- Jak potwierdzi to będzie zgoda.
- Dobrze. - I udaliśmy się do pokoju Andy'ego. Nie zastaliśmy tam Jinxx'a, ani reszty zespołu. Zastaliśmy tam całujących się Młodych.
- Sorki że przeszkadzamy w erotycznych scenkach, ale Ann prawda że wczoraj w nocy nie zamieniani słowa z tamtą zdzirą?
- No prawda spałeś cały czas.
- widzisz Mercy ta pielęgniarka sobie wszystko wymyśliła. Nic nie zaszło między mną a tamtą dziwkowatą pielęgniarką.
- To dobrze. Przepraszam za oskarżenia.
- Spoko każdy miał prawo się pomylić.- Od kiedy ja tak łatwo ludziom wybaczam?

W tej samej chwili do pokoju wparowali chłopaki, na co Andy i Ann nie zareagowali jakoś zbytnio entuzjastycznie. Mery usiadła na jednym fotelu, ja na drugim z drugiego końa pokoju w innym fotelu. Cała reszta coś tam między sobą gadała, a ja zastanawiałem się jak rozpocząć rozmowę z Mery. Kiedy zobaczyłem że James znowu zaczyna smutnieć postanowiłem zebrać się na odwagę.
-Mercy ? Możemy porozmawiać? Tam gdzie wczoraj?
- Możemy. Już idę.

W ŁAZIĘCE
Ja usiadłem tak jak wczoraj i zauważyłem że jej znowu je zimno. Wskazałem gestem żeby mi usiadła na kolana. Pokręciła przecząco głową.
- No to o czym chciałeś gadać?- Spytała smutnym głosem.
- Chciałem Cię jeszcze raz przeprosić że pozwoliłem żeby doszło do takiej sytuacji.
- Nie musisz mnie przepraszać. Zresztą chyba nie Twoja wina.
- No nie moja. Już jest wszystko między nami tak jak wczoraj?
- Raczej tak.
- W takim razie może chcesz siąść na kolana i się przytulić żeby nie było Ci zimno?
- Chcę. - Podeszła usiadła i się mocno wtuliła w moją klatkę piersiową, ale n tak jak to zazwyczaj robią dziewczyny tylko jakoś tak milej.
- Tego mi brakowało misiu.
- Mi brakowało zapachu Twoich perfum. I Twojego ciepła.- Jej głos dalej był taki smutny, bardzo smutny.
- Mała co się stało? Że masz jakoś taki lekko mówiąc kiepski humor?
- Co się miało stać? Tylko serce mi pęka , ale to nic poważnego. - Po policzkach zaczęły jej płynąć łzy.
- Co się stało, albo co się dzieje że się tak dzieje?
- No co się dzieje? Ta pieprzona pielęgniareczka Cię próbuje mi odebrać, a ja się na to muszę patrzeć z boku bo nie mogę w żaden sposób zareagować, ale wiesz to nic. Kiedyś samo przejdzie. - Mocniej się we mnie wtuliła. Przytuliłem ją jeszcze do siebie, kiedy zaczęły płynąć jej po policzkach łzy.
- Mała, nikt mnie Tobie nie odbierze. Nigdy. Obiecuję. I dlaczego nie możesz zareagować?
- No bo przecież my nie jesteśmy razem i przecież każda ma prawo Cię podrywać, a ja nie mogę zareagować i powiedzieć choćby że jesteś mój czy coś, bo przecież ze mną nie jesteś. Co z tego że się przytulamy , jak równie dobrze rodzeństwo też się może przytulać. Zresztą nie ważne.
- Jak nie ważne jak ważne. Ja nie chcę aby mój skarbek cierpiał. Żeby Cię bolało. Cokolwiek.
- Yhm - Wtuliła się.
- A swoją drogą chcesz żebym był Twój? - Nie odpowiedziała tylko spojrzała mi w oczy. Po chwili nasze usta połączył najwspanialszy pocałunek jak mogłem sobie wyobrazić.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
- Zostanę. - Kolejny pocałunek. Tym razem wolniejszy. Bardziej namiętny.
Po chwili wróciliśmy do pokoju a do Mery doczepiła się pielęgniarka.
- Się Pani odczepi od niego, ja go kocham a nie Pani i on mnie kocha.- Zaczęła pielęgniarka.
- Mnie kocha. Prawda Ash?
- Prawda.
- Ale on jest mój!
- Nie, mylisz się tępoto. Ash'i jest mój. - Podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę, a ja temu wszystkiemu przyglądałem się z zaciekawieniem. - Ja go kocham a on mnie. -Popatrzyła na mnie. Prosto w moje oczy. Dopiero po chwili się zorientowałem że ona chce żebym coś powiedział.

wtorek, 16 czerwca 2015

:)

DZIĘKUJĘ WAM ZA 500 WYŚWIETLEŃ! MAM NADZIEJĘ ŻE TE PARĘ OSÓB WYTRWA DO KOŃCA OPOWIADANIA. 
A TERAZ MAM DLA WAS PROPOZYCJĘ. CHCECIE MOŻE JAKIEŚ KOLAŻE Z DEDYKIEM? JEŻELI TAK NAPISZCIE W KOMENTARZACH Z KIM I DLA KOGO. 

DZIĘKI JESZCZE RAZ. :*

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 17

- Chodź tu.- Chciałem ją przytulić.- Chodź kochanie, wiem że chcesz się w tej chwili przytulić.
- Kochanie, przepraszam. - I wyszła. Wiedziałem że tak to się skończy. Zostawiła mnie. Mogłem jej tego nie pokazywać. Chwilę tylko by się poobrażała i by jej przeszło. Nie zostawiła by mnie. Wszystko by było w porządku. A teraz ja beczę przez nią jak bóbr. Sądziłem że to się tak nie skończy. Zanim się obejrzałem znowu spałem.

----------------------------------------------Ann-----------------------------------------------------------------------
Wybiegłam z pokoju Andy'ego z płaczem. Ona pewnie do teraz myśli że go zostawiłam. Powinnam tam wrócić wyjaśnić wszystko, ale nie potrafię. To na chwilę obecną za trudne.
- Przepraszam. Co się stało? Chce Pani porozmawiać?- Powiedziała pielęgniarka.
- Chcę i dziękuję.
- Nie ma za co. Po tu jestem. A więc co się stało?
- Mój chłopak pokazał mi swoje rany, obiecałam że go nie zostawię jak je zobaczę ale musiałam stamtąd chociaż na chwilę wyjść. On teraz pewnie myśli, że go zostawiłam czy coś.
- A kocha go Pani?
- Tak, oczywiście że go kocham.
- To co Pani tu tak siedzi? Niech Pani biegnie do niego i to wyjaśni.
- Dobrze dziękuję za radę.
- Nie ma za co.- Jeszcze chwilę się zastanawiałam, ale jednak poszłam do niego.

Prawie jak na skrzydłach ruszyłam w stronę pokoju Biersack'a. Gdy weszłam słyszałam cichy szloch.
- Mam nadzieję, że nie myślisz że Cię zostawiłam?- Podeszłam do niego ustawiłam się tak aby mieć twarz na wysokości Jego twarzy.- Przepraszam jeśli tak to wyglądało. Wyszłam bo musiałam uporać się z emocjami które we mnie buzowały.
- Myślałem, że nie chcesz już ze mną być. Że to koniec nas.
- Ja nie chcę żeby to był koniec. Ja Cię nadal kocham i ani na sekundę nie przestałam.
- Ja też.
- Prosiłeś żebym mówiła prosto z mostu, więc czy mogę się z Tobą położyć czy mam iść do swojego pokoju? Proszę tylko o szczerą odpowiedź.- Przez chwilę się zastanawiał, a raczej chciał żebym tak myślała.
- A nie brzydzisz się mnie teraz?
- Nie. Czemu mam się Tobą brzydzić? Bo masz problemy?
- Tak.
- To może Julka ale nie ja. To Andy co mam robić?
- Zamiast Andy daj kochanie albo misiu albo coś i jeżeli chcesz to możesz zostać.
- Misiu mogę się z Tobą położyć?
- No pewnie że możesz. Nie wiem po co się pytasz.
- Bo przecież jak byśmy nie byli razem już przez to, to by trochę złe było.
- Ale jesteśmy razem.
- Ale i tak ja się wolę jednak spytać. 
- Przecież nawet jak bym był obrażony na Ciebie słońce to byś mogła do mnie przyjść i się przytulić.
- To dobrze.
- Mała?
- Hmm?
- A nie jest Ci zimno ?- No w sumie trochę było, ale nie chciałam się przytulać bo nie wiedziałam czy on też tego chce.
- Trochę jest a co?
- A nie miała byś ochoty się przytulić?- Miała, miała
- A mogę?
- A co jeśli możesz ?
- To.- Zbliżyłam się do niego i przytuliłam na co on odpowiedział:
- O to mi chodziło. Dzięki- Powiedział.
- Mi też.
- Mogę się coś zapytać Ciebie?
- Możesz, nie musisz pytać. Przecież ja mam się nie krępować to ty też.
- Dobrze. A więc moje pytanie brzmi: Czy kochasz mnie tak jak przedtem znaczy zanim się dowiedziałaś?
- Tak samo, albo nawet bardziej.
- Czemu bardziej?
- Bo otworzyłeś się prze de mną.
- Ja też Cię kocham.I ... A nic nie ważne to głupie. - Powiedziałam, zmieszana jak mogło takie coś przyjść do głowy. Co mnie ona obchodzi.
- No mów. Już.
- Która jest godzina.- Elegancko wybrnęłam.
- 2.30. A teraz mów o co chodziło?- Jednak nie tak bardzo elegancko.
-  Noo chciałam zapytać, czy z Juliet- Na jego twarzy zagościło zaskoczenie- też tak sobie leżałeś? Mówiłeś że jest tą jedyną. I takie tam?
- Owszem leżałem, ale takich rzeczy nie mówiłem i na pewno nie w takim stroju. - Popatrzyłam na niego. Przypomniało mi się że leżymy w samej bieliźnie. A ja mam pocięte ręce i nogi. Wpadka.
- Dobrze, a teraz chwilka idę po bluzę. Zimno mi.
- Ok. - Może nie zauważył.

Poszłam po bluzę do swojego pokoiku. Spał tam Ash.Ze zdumieniem patrzyłam jakim cudem przez parę godzin mogła mu taka bródka wyroś. Wow. Dobra nie ważne, biorę bluzę i wracam.
- Czyżby moja bluza?
- Nie wiem, zarąbałam Ash'owi.
- To chyba moja. Odwrócisz się na chwilę. - Odwróciłam. - Tak moja na plecach pisze Prorok nie Deviant. Widzisz? Tutaj gdzieś mam bluzę Ash'a.
- Ta?- Zapytałam.
- Ta. Widzisz tutaj jest Deviant. - Nom już mi zdążyłeś z trzy raz powiedzieć.
- Przepraszam- Z jakiegoś powodu zrobiło mi się głupio. - Nie powinnam brać tej bluzy.
- Oj, nie przejmuj się. Przecież było Ci zimno. Możesz sobie pożyczyć. Oczywiście.
- Na pewno jej nie chcesz?
- Na pewno.- I poszliśmy się położyć. Ja leżałam przytulona do Andy'ego. On jest zawsze tak przyjemnie ciepły.
- Wiem, czemu założyłaś bluzę.- Powiedział poważnym szeptem.
- Ale skąd?
- Przedtem jak Cię gilgotałem to machałaś strasznie rękami. Nie dało się mała nie zauważyć mała. Powiedz mi czemu?
- Andy. Mam nadzieję że się nie obrazisz, ale nie jestem jeszcze gotowa żeby Ci powiedzieć. To jest na razie za trudne. Przepraszam- Rozpłakałam się.- Jak chcesz to mogę oddać Ci bluzę i sobie pójść- Już zbierałam się do wyjścia, jednak on mnie zatrzymał i przyciągnął do siebie.
- Mała weź przestań. Przez takie coś miał bym się obrazić? Że na razie nie masz ochoty o tym mówić? Nieee. Ja za takie coś się nie obrażę. Chodź tu, nie wychodź.- On leżał, ja też się położyłam i jeszcze mocniej się do niego przytuliłam. On spojrzał mi w oczy. Znowu w nich utonęłam. Po chwili on zbliżył się do mnie o jakieś 90 % miejsca jakie nas dzieliło, następne 10% ja się przysunęłam. On się położył ja poszłam w Jego ślady. W jego oczach ( i spodenkach) widziałam że chciał by coś więcej niż przytulanki. Że on chce po dotykać mojego ciała, że chce bardziej namiętnego całowania itp rzeczy, więc postanowiłam przeskoczyć na niego. Teraz leżę na Jego klatce piersiowej i słucham jego serduszka. On trzymał ręce zaraz nad moją pupą. Widziałam jak stara się aby Jego wyposażenie za bardzo nie sterczało. Cóż nie udaje mu się to. Muszę przyznać nawet przyjemne jest uczucie jak jego zabawka tak stwardniała.
- Wiem, że się powstrzymujesz kochanie. Może już z Ciebie zejdę? Żebyś się tak nie męczył?- Chyba  specjalnie go nie zawstydziłam bo cmoknął mnie w czółko.
- Nie męczę. Co prawda jest to średnio wygodne. W szczególności że nie mogę ukryć jak mnie podniecasz. - Teraz on mnie zawstydził.
- A nie boi Cię to?
- Nie masz jeszcze doświadczeń seksualnych prawda?- Przytaknęłam.- To nie boli. To jest nawet przyjemne kiedy jest się bardziej podnieconym, ale tylko wtedy kiedy coś się tym robi a nie stoi, czy siedzi w miejscu. Na przykład jak ty nogą zachaczasz czasami nogą to jeszcze nie jest przyjemne, ale coś mi się wydaje że nie długo. Tego nie słyszałaś.
- Dobra rozumiem.
- Chcesz może coś jeszcze wiedzieć?
- No to takie głupie pytanie. Czy pierwszy raz boli?
- Wiesz zależy. Chłopaka raczej nie boli, przynajmniej mnie nie bolało, dziewczyny raczej boli bo wy macie, czekaj jak to się nazywało? - Chyba z minute się zastanawiał.- Mam błona dziewicza.- Krzyknął. - Bo wy macie błonę dziewiczą i trzeba ją przerwać. Co prawda nie wszystkie dziewczyny ją mają ale z reguły tak jest.
- Czyli mnie będzie kiedyś bolało?
- Wiesz,nie wiem. Być może że kiedyś stwierdzisz, że chciałabyś żebym ja był tym pierwszym to się dowiemy.Tylko jak byśmy kiedyś to robili, nie mówię że będziemy do niczego Cię nie będę zmuszał,  to się nie przeraź bo jeżeli masz błonę to krew poleci.
- Aham- Przez te Jego tłumaczenia jestem na max'a podniecona. Tak jak on. A skąd ja to wiem? Przed chwilą jak przypadkowo zahaczyłam nogawką o namiocik - należy wspomnieć że przez cały czas się na niego patrzyłam. - zrobił taki dziwny grymas jak by zaraz miał nie wytrzymać. A jak ten grymas znikł, odetchnął głęboko.
- Czy już mam z Ciebie zejść? Na prawdę widzę że jesteś coraz bliżej, a nie wiem czy chcesz żebym była przy tym czuła to? Bo możesz się czuć nie zręcznie. - Fuck znowu zahaczyłam. - Przepraszam nie chciałam.
- Za późno mała. Jak nie chcesz się na to patrzeć to się odwróć.- Zanim skończył mówić na jego twarz wskoczył grymas rozkoszy, a z jego ust wyszło prze słodkie westchnięcie. Zaraz po tym namiocik zaczął opadać.
- Przepraszam nie chciałam. To było przypadkowo.
- Nie Twoja wina. Jestem facetem a faceci mają niestety takie odruchy. Nie mogą ukryć podniecenia tak jak kobiety.- Mówił, a co drugie słowo dyszał.- A teraz mała zejdź na chwilę ze mnie. - Zeszłam, a on poszedł do łazienki, zapewne przebrać gatki. Dopiero teraz się zorientowałam że zwykłe sale w szpitalu nie są takie duże i ładne. Może oni wykupili sobie jakieś VIP sale. Tak to ma dużo sensu. 
- Posuń się mała, też chcę z Tobą spać.
- Dobrze już.- Odsunęłam się.
-Dzięki i przepraszam. Nie powinienem przy Tobie.
- Nie szkodzi. Uznajmy że tego nie było. Ok ?
- Ok. A teraz chodźmy już spać bo rano nie wstaniemy.
- Dobranoc.
- A nie dasz mi jeszcze buzi?- To nie było buzi. To był pocałunek.
- Tak wystarczy?
- Wystarczy, dzięki kotku.- I poszliśmy spać. Było bardzo przyjemnie. Obudziłam się koło 4 w nocy. Zaczęłam myśleć że może trzeba powiedzieć czemu mam tyle blizn? I o tym gwałcie ? Kiedyś mu powiem, na pewno. Może jak będziemy już u nas w domach?
- Kochanie, czemu nie śpisz?- Zapytał zmartwiony Andy.
- Przebudziłam się tylko zaraz z powrotem będę spać. Misiu śpij. Powinieneś spać, szczególnie że straciłeś tyle krwi.- Dałam mu buziaka w policzek.
- Zaraz- Wstał i poszedł do łazienki. Kiedy wrócił, położył się i po chwili zasnął, zresztą ja też.

Rano obaj obudziliśmy się prawie równo. Zaraz po przebudzeniu zorientowałam się że nie jesteśmy sami w pokoju. Oprócz nas byli tam też: Ashley, CC, Jake, Jinxx i na końcu Mery. Zdziwiłam się że Ash i Mery nie stali koło siebie i obaj mieli średnie nastroje. To pewnie przez ten wczorajszy incydent.


---------------------------------------Mery---------------------------------------------------------------
Kiedy ten lekarz przerwał nam rozmowę miałam ochotę go zabić. Ash właśnie miał się spytać czy chciałabym żeby on był mój. A musiałam zostawić go w tym szpitalu razem z tą pielęgniarką Rosie. Przecież ona jest kobietą idealną:  jasne,niebieskie oczy, naturalne blond włosy, szczupła i zgrabna sylwetka, nogi jak do nieba a o tyłku rozwodzić się nie będę. Z tego co wiem Ash ma słabość do takich dziewczyn. Nie tyle w sprawach miłosnych co seksualnych. Mam nadzieję że się jednak powstrzyma. Chociaż teoretycznie nie jesteśmy parą a o nie liczyło by się jako zdrada.
- Ej Mery. Nad czym tak myślisz? - Zapytał CC.
- Nie nad niczym. Zmęczona po prostu jestem.
- No tak nic dziwnego.- No wiem. W tym samym czasie dojechaliśmy do domu. Poszłam do siebie. Kiedy nawet nie byłam przy drzwiach rozdzwonił się mój telefon. Był to CC.
- Hej młoda. Mam nadzieję że Ci się nudzi.
- No nudzi  co ?
-  Może wpadła byś do nas na noc. Obejrzymy jakiś film i pójdziemy spać. Dostaniesz pokój Ash'a albo Andy'ego. Dobra?
- Dobra. Zaraz będę. - I się rozłączyłam. Weszłam tylko do domu, wzięłam kilka piw i wyszłam. Po minutce byłam już pod domem. Użyłam dzwonka do drzwi. Po chwili otworzył mi Jinxx.
- Cześć, wchodź. Ooo przyniosłaś piwko. Grzeczna dziewczynka. - Przepuścił mnie w drzwiach. Zastałam tak CC. Jake też tam był mnie więcej w takiej pozycji:





To wyglądało prze słodko. Słodszy od Jake ze sto razy był ten szczeniaczek.
- Daj mi go. Proszę. O rany jaki on słodki. - Wstał, wziął szczeniaka do ręki i mi podał.
- Proszę. - Ooo rany jakie to słodkie.
- Dzięki.- Siadłam sobie na miękkim dywaniku i położyłam szczeniaka koło mnie. Zaczęłam go zaczepiać i drażnić. W końcu on zaczął się ze mną bawić. On jest prze słodki. Słodszego piesiulka nigdy nie widziałam. Bawiłam się tak z nim aż się zmęczył. Wtedy go wzięłam położyłam na kolankach i zaczęliśmy oglądać horror pod tytułem ''Mama''. Mi się nawet podobał. Co prawda nie był aż tak straszny, ale fajny.
- Mogę się iść wykąpać tu gdzieś?
- Możesz.- Powiedział Jinxx.
- A poinformujesz mnie gdzie?
- A tak. Chodź. - Zaprowadził mnie do łazienki. - Paczaj tutaj są ręczniki. Fioletowy jest Ash'a, niebieski mój, czarny Andy'ego, zielony CC'ego a ten czerwony Jake, a ten biały i niebieski są wolne, więc możesz sobie wybrać. A tutaj są żele do kąpieli. Niestety tylko męskie. Wybierz sobie któryś . A tutaj masz koszulkę. Jako że ty i Ash macie się ku sobie jest to koszulka Ash'a. Tylko nie mów mu że dałem Ci tą z Hello Kitty bo on jej nie pozwala ruszać. Więc ciii.
- Ok, nie powiem.- I wyszedł z łazienki a ja się zastanawiałam jak on by wyglądał w takiej bluzce
  Musiał by wyglądać co najmniej. Kiedyś może zobaczę go w tej bluzce. Wybrałam sobie niebieski ręcznik i żel którego zapach najbardziej mi się spodobał. Mam wrażenie że był to żel Ash'a bo czułam od niego podobne perfumy
i na całej butelce były narysowane liczby 69, a on ma słabość do tej liczby. Ubrałam jego koszulkę i wyszłam.
- Ejj. Weź z nami jeszcze coś obejrzyj. Prosimy. - Och, chociaż w sumie może być fajnie.
- No dobra, ale oglądamy horror. A zanim będziemy oglądać ja się jeszcze pobawię z pieskiem.
- No dobra. Jinxx daj jej psiaka na chwilę.
- Masz. - Mam szczeniaka. Znów poszłam z nim na dywan i zaczęłam się bawić.
- Mała wstań na chwilę chcemy Ci zrobić zdjęcie.- Ok to dziwne.
- Ale po co?- Zapytałam w szczególności że byłam w koszulce Ash'a i spodenkach które ledwo tyłek zasłaniały.
- Chcemy Ci porobić zdjęcia a później wyślemy je do gwałcicieli żeby stwierdzili czy się nadajesz.- Wybuchli śmiecham.
- No dobra, ale tylko kilka i mówcie mi jak się ustawić. Zwykle to ja robię zdjęcia.
- Dobra najpierw stań normalnie i chwyć szczeniaczka tak jak byś normalnie stała.Dobrze. Teraz jak byś chciała mu dać buzi. - Dali mi jeszcze kilka poz i porobili zdj. Z dumą stwierdziłam że wyszły zajebiście. Później stwierdziłam że oglądamy ''Obecność''. Jeszcze chwilę się pobawiłam z Timona ( szczeniakiem) i poszłam spać.
- Dobranoc chłopaki. Mogę Timona do siebie. Znaczy mogę dzisiaj z nim spać?
- W sumie to piesek Ash'a, więc niech się do Ciebie przyzwyczaja. - Posmutniałam.
- Dobra dzięki. A zaprowadzi mnie ktoś do mojego dzisiejszego pokoju?
- Tak, chodź ja cię zaprowadzę. - Powiedział jak zwykle Jinxx.
- Patrz ten pokój jest wolny i ten. Możesz się rozejrzeć. - Rozejrzałam.
- Nom już.
- Który wybierasz?
- Ten. - Zaśmiał się.
- Czemu się śmiejesz?
- No bo ja wiedziałem że ten wybierzesz. -What? Że co?
- Skąd ?
- To pokój Ash'a.
- Ahm. Dobra.
- Merucha co się dzieje między Tobą a nim?
- Nie chcesz tego słuchać. Stwierdzisz że jestem pierdolnięta.
- Nie stwierdzę. Chodź pościelę Ci a ty mi opowiesz co się podziało.- Weszliśmy do pokoju.- Niestety on ma tylko pościel z Hello Kitty.
- Spoko, nie przeszkadza.
- Dobra skończone. Siadaj i opowiadaj.
- Dobra, ale nie wygadaj. - Pokiwał głową na tak. - No to sam wiesz że tam w szpitalu jest pielęgniarka. Ta ładna i oni się do siebie uśmiechali. I mnie to tak trochę boli. Bo wiesz ja go kocham. Nie wiem czy on mnie też. Boję się że on jednak wybierze ruchanie z tamtą, a nie zostanie ze mną. - Wyrzuciłam z siebie to wszystko i szczerze trochę mi ulżyło.
- Jesteś o niego zazdrosna?
- No jestem, ale nie powinnam.
- Czemu nie powinnaś?- Znowu to tłumaczenie.
- Bo przecież ja z nim nie jestem. On jest teoretycznie wolny, a ta pielęgniarka ma prawo się do niego podwalać puki jest wolny.
- Aha rozumiem Cię. Nie bój się jutro wszystko pomiędzy Tobą i nim przejdzie na kolejny poziom. Już ja się o to postaram.
- Dooobra- Powiedziałam nie pewnie. - A ten szczeniak serio jest Ash'a?
- Tak jego. Nikt inny by nie wybrał takiej rasy.
- Czemu przecież jest prze słodka.
- Teraz już to wiemy ale wcześniej myśleliśmy że to psy z nadmiarem  skóry.
- Aha spoko.
- Dobranoc mała.
- Branoc.

Przed spaniem myślałam jeszcze jakiś czas o moim Ash'u. Co ja gadam nie moim. Ciekawi o co chodziło z tym że nasza relacja wskoczy na inny poziom. On chce mnie poprosić o chodzenie czy coś? Zresztą będzie co będzie. Tak próbowałam oszukać sama siebie. Koło godziny 24 zasnęłam a o 3 w nocy spałam twardo.

----------------------------------------------Jinxx-----------------------------------------------------------------------
Biedna Mery. Jest zazdrosna o Ash'a. Wiem jak dziewczyny to przeżywają. Szczególnie że kiedy ona już będzie z Ash'em to nie będzie miała łatwo. On się szczerzy do pierwszej lepszej dziewczyny.

Kiedy byłem na dole postanowiliśmy wypić jeszcze kilka piw. Koło 3 w nocy stwierdziliśmy że Mercy i szczeniak muszą wyglądać rozczulająco, więc poszliśmy do jej pokoju i zrobiliśmy zdjęcia. Leżała w idealnej pozycji aby było widać jej twarzyczkę, pieska, bluzkę Ash'a i kawałek nóg. Zrobiliśmy jedno i stwierdziliśmy że wyszło super i że na pewno spodoba się Ash'owi