- Kocham Cię. - Objąłem ją rękami.
- Ja Ciebie też kocham. - Podniosła się i mnie pocałowała. Nie wiem nawet kiedy zasnęliśmy.
--------------------------------------------Ann-----------------------------------------------------------------------
Ja poszłam się kąpać, a zaraz po tym poszłam do łóżka. Wzięłam jakiś długopis i mój dziennik i zaczęłam rysować i pisać. Opisałam tam jak odbieram całą tą sytuację z Andy'm. Kawałek wpisu:
'' ... Dziś sytuacja z Andy'm była napięta. Przynajmniej
ja tak odebrałam atmosferę panującą między
nami. Czyżby mnie już nie kochał? Ma mnie
dość? Może on nie chce żebym tu była ?
Ale czemu mi o tym nie powie? :( ...''
Kiedy skończyłam pisać zaczęłam rysować. No a co ja mogłam rysować? Zaczęłam rysować portret Andy'ego.
Kiedy zabierałam się za kończenie obrazka, wszedł Andy.
- Jestem. Co rysujesz?
- Nie ,nic. - Raczej nie uwierzył. Położył się i podciągnął obok mnie. Ja odruchowo zamknęłam zeszyt.
- Mała weź pokarz. Przecież to ładne było. Kogo rysowałaś?- Nie zdążył zauważyć.
- No dobra, tylko nie bądź zły. - Czemu ja to powiedziałam. Otworzyłam zeszyt na moim rysunku.
- Mnie narysowałaś? Nie wiedziałem że masz taki talent. - Tylko się uśmiechnęłam. Kiedy oddał mi zeszyt odsunął się na środek łóżka. Tylko potwierdzał moje przekonanie że już mu na mnie nie zależy. Przeszedł do stolika ustawionego w pokoju i z termosu nalał sobie herbaty do filiżanki. - Chcesz też?- Pokiwałam tylko głową. Nalał i usiadł a jednym z krzeseł. Też podeszłam i usiadłam.
- Więc o czym rozmawiamy?- Zapytał.
- Już nie jesteś zły?- Zapytałam przygryzając wargę.
- Zły? Ja nie byłem na Ciebie zły. Czemu tak myślisz?- Powiedział zaskoczony.
- No bo, jakoś po tej przeprowadzce wyczuwałam jakieś nie zbyt przyjemne napięcie między nami. Myślałam że tyłeś na coś zły czy coś? Nie wiem na przykład o to że ciągle nam przerywali, czy ja coś zrobiłam? Albo że tu teraz mieszkam?
- Nie byłem zły na Ciebie. Owszem najlepszego humoru nie miałem, ale w żadnym przypadku nic nie zrobiłaś, ani nie byłem zły. A co do tego że tutaj mieszkasz, bardzo się cieszę, bo mogę Cię mieć przy sobie. - Mówił patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się gdy usłyszałam że on chce mieć mnie przy sobie.
- To dobrze. A powiedz czemu nie byłeś w humorze? - Spytałam zatroskana.
- Wiesz ta cała sytuacja z przeprowadzką, do tego ty też się smuciłaś i jakoś brakuje mi. To będzie głupie. Bo mam już Ciebie ze sobą i Cię kocham, ale brakuje mi jeszcze jakiegoś zwierzątka. Takiego wiesz naszego wspólnego. Ash i Mery mają Timona i zajmują się nim jak dzieckiem i no wiesz...
- Też byś tak chciał?
- Tak. - Odparł.
- To może jak znajdziemy chwilę czasu pojedziemy po jakieś zwierzątko? Może być kotek?
- Tak jasne. - Wysłał mi promienny uśmiech.
Odwzajemniłam uśmiech. - Kochanie czemu rano podczas rozmowy mówiłaś że boisz się że się zabijesz? Dalej masz takie myśli? - Miałam nadzieję że nie wróci tego tematu.
- Tak dalej mam. Co prawda dużo mniej ale mam. - Spojrzałam mu w oczy. Widać w nich było pewnego rodzaju troskę. - A ty miewasz takie myśli?
-Yhm. - Pokiwał głową.- Głupio mi tak o tym mówić. Wstydzę się tego. Nigdy nie rozmawiałem o tym z nikim innym niż Ash'em.
- Ja mam podobnie. Nigdy nie rozmawiałam o tym z nikim innym niż Mery. Andy? Ale ty wiesz że przede mną nie musisz się tego wstydzić? Ja mam taki sam kłopot z cięciem jak ty.
- Wiem że masz taki sam problem. I wiem że nie muszę się wstydzić. Szczerze mówiąc każdą chwil jest mi z Tobą łatwiej o tym rozmawiać niż z Ash'em.
- A dlaczego w tym szpitalu myślałeś że Cię z tego powodu zostawię? Na prawdę myślisz że jestem taka?- Powiedziałam cieniutkim głosem.
- Chwilka. Może przejdźmy na łóżko. Tam się lepiej rozmawia. - Przeszliśmy. - Kochanie, ja nie myślę że jesteś taka. Przez wiele lat byłem w toksycznym związku. Juliet nie kochała mnie, tylko moje pieniądze. Ja pomimo że to wiedziałem nie umiałem odejść. Ona na każdym razem kiedy nadarzyła się okazja mówiła jaki to ja nie jestem, jaki powinienem być. Korzystała z każdej okazji by powiedzieć mi że jestem ciotą bo przez nią myślę o samobójstwie. Przez nią mam takie uprzedzenia co do własnej osoby. - Mówił a mi do oczu napływały łzy.- Przez nią cały czas wydaje mi się że jestem nie wystarczająco dobry dla kogokolwiek. Co dopiero dla takiej wspaniałej dziewczyny jaką jesteś.
- Andy. Kocham Cię. Ty jesteś dla mnie najlepszym co mogło mi się tu przydarzyć. . Nie mogłam sobie wymarzyć kogoś lepszego niż ty. - Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i nie chciałem przestać go przytulać. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Jesteś najlepszą dziewczyną jaką mogłem znaleźć. Leżeliśmy tak jeszcze przez chwilę.- Kochanie nie wiem czy to odpowiednia chwila. Powiesz mi czemu się cięłaś?
- Jak ja nie cierpię tego słowa. Tak powiem Ci, ale nie mów tego nawet Ash'owi. Nikt oprócz Mery o tym nie wiem. Zresztą Nawet Mery nie zna całej prawdy.
- Nie wygadam. Obiecuję. Czyli ja będę pierwszym który będzie znał całą prawdę?
- Tak. No to ogólnie cięłam przez matkę. Chyba nie muszę tłumaczyć czemu. - Pokiwał głową że nie muszę.- Innym powodem było. Chwila może zacznę od początku. Miałam wtedy chłopaka, który jak się później okazało nie kochał mnie i nie wiedział jak zerwać, więc nasłał na mnie jakiegoś facia. Skończyło się tak że ten facio chciał mnie zgwałcić i prawie mu się udało. Po tym zamknęłam się w sobie i zaczęłam się ciąć głębiej i coraz mocniej. Ja też trafiłam przez to do szpitala i wyszłam z niego dosłownie kilka godzin zanim ty tam trafiłeś. Po za tym zaczęłam sobie zdawać sprawę że mam matkę dziwkę i że ojciec nas zostawił. Jak głupia całe dzieciństwo wierzyłam że tata wróci. - Rozpłakałam się. - To wszystko.
- Oj mała nie płacz. Nie wiedziałem że miałaś takie trudne dzieciństwo. - Przytulił mnie. - Przepraszam nie chciałem.
- Nie przepraszaj mnie. Skąd miałeś wiedzieć o tym że miałam dzieciństwo takie a nie inne? Ważne dla mnie jest że nie muszę już żyć pod kontrolą matki przez którą to wszystko się zaczęło.
- Kochanie, pamiętaj że ja zawsze jestem. Jak coś się będzie działo masz natychmiast do mnie przyjść, albo chociaż zadzwonić jeśli będę w trasie. - Powiedział
- Dobrze, będę pamiętać. Ty też pamiętaj że dla Ciebie zawsze jestem. Nieważne co by się nie działo.
- Też będę pamiętać. Może jutro się gdzieś wybierzemy?
- No dobrze , ale ja nie mogę później niż o 12.
- A ja nie mogę o 12. Czemu ty nie możesz?
- No bo... Bo Mery umówiła mnie do psychologa i muszę iść do tej doktorki na 13. A ty?
- Ja to samo, tyle że ja mam na 14. Nie cierpię psychologów. Moim zdaniem są strasznie zarozumiali, mają się za lepszych. - Oznajmił.
- Ja mam tak samo, tyle że ja do tego wszystkiego boję się lekarzy.
- Czego jeszcze się boisz?
- Boję się tylko pająków, lekarzy i igieł. Nie wiem czemu boję się tych rzeczy jakoś tak mam od dziecka. Mam nadzieję że do tej psycholożki Mery pójdzie ze mną.
- To może ja pójdę z Tobą? Ja poczekam na Ciebie, ty na mnie, a później pojedziemy na jakąś wycieczkę.
- Dobra. - Cmoknęłam go w policzek. - Dziękuje że ze mną pójdziesz. - Wysłałam mu uśmiech. Odwzajemnił. - Andy'ś mam pytanko.
- Jakie?
- Kupujemy sobie jakieś prezenty na miesięcznice?
-------------------------Andy--------------------------------------------------------------------------------------
- Możemy kupować. Trochę kiepsko że w nasze święto idziemy do lekarza.
- Kiepsko, ale a szczęście jutro będzie tylko po godzinie na główkę.- Odpowiedziała.
- Słyszysz to?- Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem w oczach.- To dochodzi z pokoju Ash'a i Mery. Idziemy posłuchać co tam wyrabiają?
- No to chodź.- wyszeptała.
Po chwili staliśmy pod ich drzwiami i słuchaliśmy. Słyszeliśmy dyszenie Ash'a, po chwili doszło jeszcze dyszenie Mery. Tak oni bez zwątpienia kochali się. Słychać było że było im na prawdę dobrze.
- Andy, może wracajmy już, jeszcze nas ktoś zobaczy. - W odpowiedzi tylko pokiwałem głową i udaliśmy się do naszego pokoju. Bo tych odgłosach miałem straszną chcicę na mojego skarbka. Przecież nie powiem jej tego. Ona może nie być gotowa bo tym nie doszłym gwałcie.
- Kochanie, mógłbyś dać mi jeszcze jeden kocyk czy coś takiego? Wzięłabym sobie sama ale nie wiem gdzie leży. - Patrzyłem na nią zdziwiony.
-Może zamiast koca, czy dodatkowej kołdry wolałabyś bardziej naturalną formę ogrzania?
- To znaczy?
- Chcesz się przytulić? - Nie odpowiedziała, tylko się przesunęła i przytuliła się. - I jak cieplej?
- Tak dużo cieplej. Dasz buziaka?
- A co jeśli dam?
- To.- Podciągnęła się lekko do góry i pocałowała mnie w usta. Kiedy się od siebie odczepiliśmy, ja postanowiłem ją jeszcze raz pocałować. Po skończonym pocałunku przytuliliśmy się i wróciliśmy do rozmów.
- Wiem, że byś chciał teraz. Ja też mam ochotę ale coś ,mi na to nie pozwala.
- Rozumiem Cię. Rozumiem że po tamtym wydarzeniu nie będziesz tak od razu się komuś oddać. Nie chcę Cię zmuszać do niczego.
- Obiecuję Ci że kiedy uda mi się uporać z tamtym wydarzeniem, spróbujemy. - Powiedziała.
- A ja Ci obiecuję że nie zrobię Ci nic czego nie będziemy obydwoje pewni. Nie chcę Cię do niczego zmuszać. - Pocałowałem ją w czółko. - A teraz chodźmy już spać, bo nie wstaniemy rano do tego lekarza.
Rano obydwoje obudziliśmy się prawie równo. Ja poszedłem do Ash'a prosić go aby pomógł mi przygotować niespodziankę dla Ann. Ann poszła do Mery zapewne też żeby ją o coś prosić. Ja i Ann umówiliśmy się ze o 11.45 będziemy w przychodni. Ja i Ash skończyliśmy wszystko przygotowywać o 11.20, więc wyrobiliśmy się w sam raz. Byliśmy w przychodni o godzinie 11.40 .
Umówiłem się z Ash'em tak że kiedy my będziemy na randce, to on albo Mery będą nam robić taką mini sesję zdjęciową z ukrycia. Chciałem mieć pamiątkę, Po prostu żeby były zdjęcia, ładne jak nie wiem... Będziemy sobie buzi dawać. Wiem że to nie jest łatwe zadanie dla fotografa, którym została Mery nie Ash, w szczególności że sama musi wyczuć moment zdjęcia. W końcu ani ja, ani Ann nie będziemy wiedzieć kiedy akurat zdjęcie robi, a Ania w ogóle nie będzie wiedzieć że s a robione jakieś zdjęcia. Ale przynajmniej będą miały więcej zdjęć do portfolio.
HIHIHI. Ja zły. Utrudniłem Mercy pracę
---------------------------------------------Ann----------------------------------------------------------------------
Kiedy wyszliśmy z domu ja i Mery powędrowałyśmy do schroniska dla zwierząt. Chciałam dać Andy'emu na miesięcznicę kotka. Stwierdziłam że to będzie trafiony prezent po naszej wczorajszej rozmowie. Kiedy byłyśmy w schronisku w oczy rzucił nam się szczególnie jeden kotek. Była to czarna kotka z krawatką pod szyją. Zwróciłam na nią uwagę ponieważ zaraz po naszym wejściu do kojca nasiusiała na nogę Mery.
- Zdecydowały się Panie na któregoś kociaka?- Zapytała jakaś pani najwyraźniej pracująca w schronisku.
- Tak, chciałyśmy zaadoptować tę kotkę.
- To dobrze. Proszę za mną podpiszemy wszystkie potrzebne dokumenty i będziecie mogły zabrać kota do siebie. - Poszliśmy do biura, podpisaliśmy wszystkie potrzebne dokumenty i zaprałyśmy kotka do domu. Dogadałam się z Mery że dopóki ja z Andy'm nie wrócimy z randki ona zajmie się maluchem.
Punktualnie ja i Mery byłyśmy w przychodni.
- Mery, ale ja nie chce. Nie chce tu być. Wiesz że się boję lekarzy. Nie chce tu być. - Protestowałam.
- Ann. Chodź. Nie będzie aż tak źle. Zada Ci kilka pytań i tyle. - Mówiła Mery. - Właź przez te jebane drzwi!- Darła się Mery, kiedy nie chciałam dać się wepchać przez drzwi.
- Nie, nie wchodzę tam. Nie chcę. Boję się. Puść mnie. - Darłam japę- Nie chcę tu być.
- Andy! Kurwa! Pomóż. Ja pierdolę.
Andy w tym samym czasie zajęty był dawaniem autografów fanką.
- Ja pierdolę. Andy! Ash! Którykolwiek! - Andy usłyszał.
- Jesteśmy.- Powiedział.
- Ona tam nie wejdzie. Za bardzo się boi. Zrób coś.- Powiedziała dysząca Mercy.
- Zostawcie nas na chwilę. - Przytaknęli i poszli do poczekalni gdzie Ash wypłoszył wszystkie fanki. -Kochanie, boisz się tam wejść.-Przytaknęłam. - A jak cały czas będę przy Tobie i będę Cię trzymał za rękę? Wejdziesz?
- Obiecujesz?- Zapytałam.
- Obiecuję. Wejdziesz?
- Wejdę.- Przytuli, pocałował i chwycił za rękę. Nadal okropnie się bałam. Chociaż trzeba przyznać że w ramionach Andy'ego czułam się wiele bezpieczniej.
----------------------------------------------Mery--------------------------------------------------------------------
Krótko mówiąc- wypady z Ann do lekarza są istną agonią. Nie chciała wejść, zapierała się nogami i rękami.Musiałam długo wołać Andy'ego i Ash'a, żeby w końcu przyszli. Zostawiliśmy Andy'ego i Ann samych. Mam nadzieję że uda mu się ją przekonać żeby weszła.
- Kochanie. Wiesz co Ann da Młodemu na rocznicę?- Spytał Ash.
- Nie wygadasz?
- Nie wygadam. To powiesz?
- Byłyśmy w schronisku dla zwierząt i Ann wybrała kota dla Andy'ego.
- Serio? To super! Andy od dawna chciał kota. - Ucieszyłam się z tej wiadomości.
- A co Andy kupił dla Ann?
- Nic nie kupił. Byliśmy dzisiaj rano organizować piknik. Wiesz... Andy ją wieczorem weźmie na wzgórze, posiedzą tam, pewnie coś tam sobie posłodzą. Andy chciał żeby było romantycznie.
- Słodkie. Są dzisiaj chłopaki w domu?- Chyba się kapnął na co mam ochotę.
- Nie ma , dogadywali się dzisiaj rano że idą do jakiegoś klubu.
- Okay. - Ucieszyłam się w duchu.
- A powtórzymy dziś?- Spytał pół głosem.
- A chcesz?- Zapytałam zbliżając się do niego.
- Chcę.- Odpowiedział kładąc rękę na moich ramionach.
- To dobrze. Ja też. - Wymieniliśmy się uśmiechami.
Weszli Andy i Ann. Jakoś udało mu się ją przekonać żeby weszła. Widać było że nadal cholernie się boi, trzymała Andy'ego bardzo mocno za rękę. Wszystkie fanki Biersack'a aż podskoczyły kiedy zobaczyły że wchodzi on do poczekalni z jakąś dziewczyną za rękę do tego co jakiś czas ją całuje.
- Powiedzieliśmy lekarce żeby wołała Was razem, więc Ann nie będziesz musiała tam być sama. - Pokiwała tylko głową. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę.
- Andrew Biersack, Anna James?
- Ann Rose. - Poprawił ją Andy.
- Dobrze, przepraszam.
----------------------------------------------Ann--------------------------------------------------------------------
Stało się. Jestem u lekarza. I to kurwa mać w miesięcznicę. Ja pierdolę woła nas. Tyle dobrze że mogę tam wejść z Andy'm.
- Dzień Dobry. - Powiedział Andy.
- Dobry. - Powiedziałam.
- Witam. Proszę podejść.
Podeszliśmy, staliśmy na przeciwko niej. Zauważyłam że Andy też się odrobinę się zdenerwował, ale nie chciał tego okazywać. Poznałam po wyrazie jego oczu i zaczął mocniej ściskać moją rękę. Schowałam się za plecami Andy'ego.
- Kto to tam się kryje za pana plecami?- Kurde, zauważyła mnie.
- Mała, chodź pokaż się. - Ona też wiedział że tam jestem. No kto by pomyślał?- Chodź Pani nie gryzie.- Wyszłam. Pokazałam się.
- Nie bój się, na prawdę nie gryzę. - Uśmiechała się do mnie. - Boisz się lekarzy? - Pokiwałam głową. - Dobrze, jakoś sobie z tym poradzimy. Usiądźcie sobie na sofie, zaraz się Wami zajmiemy.- Zabrzmiało co najmniej dwuznacznie.Usiedliśmy na sofie. Była czerwona i bardzo wygodna. Andy tak jak obiecał cały czas trzymał mnie za rękę.
- Boisz się?- Zapytałam Andy'ego.
- Nie.- Spojrzałam na niego wymownie. - No dobra. Trochę. A ty? Jak się trzymasz?
- Źle. Chciałabym już stąd wyjść.
- Ja tak samo. Aaa właśnie, przypomniałaś mi o jednej ważnej sprawie. Mam nadzieję że nie masz zajętego dzisiejszego dnia?- Czyżby miał jakieś plany
- Nie mam, a co?
- Chciałabyś się gdzieś wybrać z okazji naszej miesięcznicy?- Spojrzał mi w oczy.
- Nawet bardzo bym chciała. - Na chwilę zapomniałam o lekarzu.
- Dobrze, zaczynajmy. - Zaczęła lekarka. - Zadam najpierw kilka prywatnych pytań. Muszę. Czy państwo są parą?
- Tak, jesteśmy parą od równo miesiąca. - Odpowiedział Andy z wielkim uśmiecham na ustach.
- Dobrze, a jak długo się znacie?
- Jakieś dwa miesiące.
- Czy jesteście to z tym samym problemem?
- Tak. - Teraz ja odpowiedziałam, bo widziałam że odrobinę skrępował się tym pytaniem.
- Yhm. Jakie było Wasze dzieciństwo. Proszę określić dobre, średnie czy złe. - Spojrzał na mnie. Czułam się jeszcze gorzej niż przed wejściem do gabinetu. Nie lubiłam wspominać o moim dzieciństwie.
- Ja miałem średnie dzieciństwo. Inni bardzo dokuczali mi w szkole z powodu wyglądu i muzyki jaką lubiłem i tworzyłem.
- Ja miałam okropne dzieciństwo. Tata zostawił mnie i mamę. Inni również mi dokuczali w szkole z powodu matki. Była kobietą lekkich obyczajów i cały czas sprowadzała nowych facetów do domu. Później były jeszcze inne incydenty.
- Może Pani wymienić chociaż jeden z tych innych?- Spojrzałam wymownie na Andy'ego.
- Próba gwałtu. - Powiedział za mnie, a ja ścisnąłem jego rękę mocniej. On również mocniej ją chwycił. Doktorka pokiwała tylko głową.
- Teraz przejdźmy do ogólnych informacji. Chcą państwo mieć sesje wspólne czy indywidualne?
- Ja chciałem zaproponować coś. Z powodu że Ania się boi na razie sesje wspólne, a później takie że nie osobne tylko żeby druga osoba nie słyszała co mówi pierwsza. Żeby miała słuchawki na uszach. Czy coś.
- Tak możemy tak zrobić. - Uśmiechnęłam się do Andy'ego. - Jest takie coś możliwe?
- Oczywiście, że tak. Jeżeli będziecie się w ten sposób czuć swobodnie to nie ma problemu. Dobrze, to idziemy dalej. - Znów skojarzenia. - Z jakim problemem tu trafiliście. - Spojrzeliśmy na siebie, później na nią, i później znowu na siebie. Oboje bardzo się krępowaliśmy. - widzę że się krępujecie. Rozumiem, ale ja tu jestem żeby Wam pomóc. - No co ty??- Nie bójcie się, nie przekaże tego nikomu. No to powiedzcie, czemu tu trafiliście?
- Mała. Możesz ty powiedzieć?- Czemu ja?
- Mogę. Trafiliśmy tu ponieważ mamy kłopot... - No kurwa nie gad się tak na mnie. - kłopot z. Nie nie dam rady tego powiedzieć komuś obcemu. Przepraszam.
- Dobrze, nic się nie dzieje. Może wolicie to pokazać albo napisać?
Podoła nam kartkę. Napisałam na niej '' Tnę się'', a Andy dopisał '' Ja też''. Następnie podaliśmy to tej Pani.
- Rozumiem. Kiedy zrobiliście to ostatnio?
- Ja jakieś 4 dni temu. - Odpowiedział Andy.
- A ja też jakoś 4-5 dni.
- Na ile poważnie?- No może więcej tych pytań zadawaj.
- Oboje trafiliśmy przez to szpitala. - Powiedziałam.
- Kiedy
- Ja wyszłam właśnie jakieś 4 dni temu, a Andy 3 dni temu.
- Dobrze. Co bym jeszcze chciała wiedzieć. Aa tak ile macie lat?
- Andy ma 19, a ja 17. Za dwa tygodnie 18.
- Okay. Dzisiaj mamy tylko godzinę. Zostało nam jakieś 5 minut. Więc może jeszcze powiecie jakie macie plany na dzisiaj?
- Mamy dzisiaj miesięcznicę. Idziemy gdzieś, tylko nie mogę powiedzieć gdzie.
- Niech Wam się dobrze razem układa. Proszę jeszcze powiedzieć, czym się zajmujecie. Pracujecie już czy jeszcze nie?
- Tak, pracujemy już. Ja jako fotograf, Andy jest muzykiem.
- Grasz w jakiś zespole?
- Gram. Zna Pani zespół Black Veil Brides?
- Tak, znam. Moja córka Was słucha. Dałbyś autograf dla niej?
- Tak.- Podała mu kartkę, a on złożył na niej podpis.
- Dziękuję. Na dzisiaj już koniec. Do następnego razu. Jeszcze raz dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia. - Odparliśmy równo.
- Wreszcie koniec.- Powiedziałam gdy wyszliśmy.
Poszliśmy do auta. Andy prowadził, ja siedziała na miejscu pasażera, a tamta dwójka obściskiwała się z tyłu.
- Andy'ś, jedziemy jeszcze do domu, czy nie?
- Jedziemy, pomyślałem że daje od nas lekarzem i że się możemy się przebrać. Po za tym mamy jeszcze wolną godzinę.
- A gdzie idziemy?- No weź mi powiedz.
- Najpierw pójdziemy do kina.
- Okay. A powiedz mi jak mam się ubrać. Coś w stylu szpilki i sukienka, czy jak?
- Ubierz się tak żeby było Ci wygodnie.
- Dobra.
Kiedy byliśmy w domu, obydwoje poszliśmy się przebrać. Po około 10 minutach oboje byliśmy na dole. Ja postanowiłam ubrać sukienkę, sięgającą do kolan, górą ozdobioną koronką z wycięciami na stanik ( nie wiem jak to napisać, mam nadzieję że wiecie o co chodzi) i swoje czarne trampki. Andy miał na sobie czarne spodnie- rurki, białą bluzkę z czarnym odwróconym krzyżem, skórzaną kurtkę i glany. Dopiero po chwili zauważyłam że dom jest cały pusty. Tylko Mery była w domu i siedziała z kotkiem w pokoju.
- Mała, chodź tu na chwilę. - Powiedział kiedy staliśmy przy drzwiach. - Wyciągnij prawą rękę przed siebie. - Wyciągnęłam. Poczułam na niej coś zimnego. - Zobacz. - Na mojej ręce była złota bransoletka z wisiorkiem. - Popatrz. - Zdjął swoją bransoletkę i złączył wisiorki ze sobą.- Popatrz co na nich pisze. - Na mojej było imię Andy a na jego pisało Ann. Matko, jakie to słodkie!-I jak? Może być?
- Rzuciłam się mu na szyję. - Jest piękna. Dziękuję. Jesteś kochany. - Pocałowałam go .
- Cieszę się że Ci się podoba. - Wysłał mi uśmiech. - A teraz chodźmy, bo się spóźnimy.
- A teraz powiesz gdzie idziemy?- Powiedziałam kiedy byliśmy w drodze do auta.
- Najpierw pójdziemy do kina. Mamy tam na 17.
- Czemu najpierw? Jest jeszcze coś?
- Tak jest, ale to już niespodzianka
- No dobrze. - Wsiedliśmy do auta. Wtedy przypomniało mi się o kocie. Muszę zadzwonić do Mery żeby go nakarmiła.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce mieliśmy jeszcze jakieś 15 minut do rozpoczęcia seansu więc musieliśmy się bardzo śpieszyć.
- Ja jeszcze pójdę do łazienki. - Oznajmiłam.
- Okay. To ja pójdę kupić popcorn.
W ŁAZIENCE.
Dzwonię do Mery. Mogłaby odebrać.
- Hej, co jest?- No wreszcie.
- Zapomniałam Ci przypomnieć. Nakarm kota.
- Okay nakarmię. Jak tam na randce?
- Na razie świetnie, Muszę kończyć. Pa.
- No pa.
Kiedy wyszłam z łazienki przywitał mnie widok Andy'ego z wielkim kubełkiem popcorn'u i picia.
- A na jaki film idziemy?- Spytałam.
- Mówiłaś że lubisz horrory? Więc stwierdziłem że zabiorę Cię na '' Egzorcyzmy Emily Rose. ''
- No to fajnie. Mam nadzieję że to nie jest próba przekazania że potrzebuję egzorcyzmów?- Zapytałam.
- Nie, nie bój się. - Zaśmiał się. - To nie jest żadna iluzja czy jak to się tam mówi. - Teraz ja się zaśmiałam. - Chodźmy już na film. - Po chwili zajmowaliśmy nasze miejsca na sali. Były one w ostatnim, 13 rzędzie. Byliśmy w tym rzędzie sami. Podczas zwiastunów jeszcze chwilę rozmawialiśmy.
- Andy, ale kiedy ja mówiłam że lubię horror'y?
- No, wtedy, kiedy. No dobra nie mówiłaś. - Zarumienił się, chyba.
- Specjalnie wziąłeś bilety na taki film? Żebym się do Ciebie przytuliła?
- A co jeśli tak? - Patrzył na mnie z boku.
- To fajnie. - Dałam mu buziaka w policzek.
Zaczął się film. Podczas filmu na straszniejszych momentach mocniej ściskałam jego rękę, a na tych najstraszniejszych chowałam głowę za jego ramieniem, na co on reagował lekkim śmiechem, a jeszcze na tych bardziej romantycznych tuliliśmy się.
Kiedy wyszliśmy z sali, poszliśmy na lody. Ja zamówiłam kulkę bakaliowych, a Andy kulkę smerfowych. Miał później niebieski język. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy w kawiarni do 19.30. Później poszliśmy do auta. Po drodze na to tajemnicze miejsce, zauważyłam że jedziemy na wzgórze Hollywood. Kiedy wdrapaliśmy się na górę okazało się że jest tam przygotowany kocyk i koszyk z jedzeniem.
- Co powiesz na piknik.
- Jest super. - Usiedliśmy na kocu, Andy puścił muzykę z telefonu i zajęliśmy się koszykiem. Zaczęliśmy jeść winogrona. Próbowałam nimi celować do jego buzi. Raz mi się udało. Później on próbował. Jemu też się raz udało. Później położyliśmy się na kocu. Moja głowa leżała na Jego klatce piersiowej, a on bawił się moimi włosami.
- Wreszcie zaczyna się wszystko układać. - Zaczął Andy.
- Mam nadzieję że tak już zostanie.
- Ja tak samo.
- Andy?
- Hmm?- Mruknął.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się sama do siebie. - Zatańczymy?
- Ale ja nie umiem.- Chciałabym, ale na prawdę nie umiem.
- To chodź.- Wstał i podał mi rękę. Też się podciągnęłam.- Nauczę Cię. - Wziął telefon i włączył bardziej romantyczną muzykę.
- No i co mam robić?
- Stań mi na nogach. Ja będę ruszać nogami, ty tak samo, a jak załapiesz to będziesz tańczyć sama. Okay?
- Okay. - I stanęłam mu na nogach.
- Teraz daj mi ręce na szyję. - Dałam.- A teraz ja dam swoje na Twoją talię. - Było mi bardzo przyjemnie.- Tak, a teraz zacznij poruszać nogami tak jak ja. - Zaczęłam się kołysał w takim tempie jak on. Po jakimś czasie zeszłam z Jego butów i zaczęłam sama wykonywać te same ruchy. Ja patrzyłam się w górę, a Andy w dół. Nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy tak przez chwilę. po czym Andy zbliżył głowę do mojej i zetknęliśmy się czołami. Następnie nasze usta się spotkały. Całowaliśmy się powoli, poruszaliśmy się w rytm muzyki. Po skończonym pocałunku jeszcze chwilę patrzyliśmy sobie w oczy , ja następnie położyłam głowę na Jego klatce piersiowej. Tylko tam sięgałam nie stojąc na palcach. On po chwili swoją głowę oparł o moją tzn czubek jego brody obierał się o moją głowę. Tańczyliśmy tak do końca piosenki. Później usiedliśmy na kocu i zajęliśmy się rozmową. W między czasie zaczęło być coraz chłodniej. Z koszyka zjedliśmy jeszcze po kanapce, zatańczyliśmy jeszcze jeden taniec który był tak samo miły i przyjemny. Następnie usiedliśmy na kocu i piliśmy herbatę. Nagle Andy zaczął ściągać kurtkę.
- Masz ubierz ją. - Powiedział. Chyba widział że mi okropnie pizga.
- Nie, bo Tobie będzie zimno.
- Kochasz mnie?- Przytaknęłam. - To weź tą kurtkę. - W końcu wzięłam.
Koło 22.30 zaczęliśmy się zbierać.. O 22.45 byliśmy już w domu. Kiedy siedzieliśmy w dużym pokoju, stwierdziłam że to odpowiedni prezent.
- Andy, poczekaj chwilę. Zaraz wracam.
Poszłam po kotka. Wzięłam go i wróciłam do salonu. Przed wejściem poprosiłam żeby stanął na środku pokoju, zamknął oczu i wyciągnął ręce. Zrobił tak jak prosiłam. Podeszłam do niego i dałam na ręce kociaka. Uśmiechnął się.
- Czy to jest to co myślę?- Zapytał z wielkim uśmiechem.
- Otwórz oczy to się przekonasz. - Otworzył. Mało nie zaczął skakać pod sufit.
- Dzięki mała. - Dał mi buziaka w policzek. - Jesteś kochana. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy się bawić z kotkiem.
- Jak ją nazwiesz?
- Może być Femme? - Słodkie imię.
- Może być. Ładne imię. - W tym momencie do pokoju weszli Ash i Mery.
- Ann chodź na chwilę.
- No jestem. - Odpowiedziałam.
- I jak ? Podobał mu się prezent?
- Nawet bardzo. Opowiem Ci jutro wszystko. Pójdziemy na zakupy i Ci wszystko opowiem. Dobra?
- Dobra. - I odeszłam od niej. Kiedy się odwróciłam zastałam taki widok:

- Jest śliczna. - Uśmiechnął się. Nie odpowiedziałam, podeszłam i go przytuliłam, a następnie pogłaskałam kotka.
W tym czasie Mery i Ash poszli na górę. Mery powiedziała tylko żebyśmy tam nie wchodzili. Chyba się domyślam co będą robić.
- Andy, ja się idę wykąpać.
- Do której łazienki?
-Tej w moim wspólnym pokoju z Mercy. A co?
- Nic. Tak się pytam. Ja się idę kąpać do naszej.
- Dobra.- I poszliśmy w swoje strony.
Weszłam do swojej łazienki. Wzięłam ręcznik i weszłam do wanny. Cała się umyłam i ogoliłam. Dawno tego nie robiłam, po prostu nie było takiej potrzeby. Kiedy wyszłam zaczęłam suszyć włosy. Po ich wysuszeniu umyłam zęby, popsikałam się perfumami. Nie chciałam dawać papierosami. Chciałam zacząć się ubierać, ale także i tu musiała objawić się moja inteligencja. Nie wzięłam ze sobą ubrań. Nawet żadnej bielizny. Po prostu niczego! Mimo że bardzo się wahałam, postanowiłam iść do pokoju w samym ręczniku. Miałam tylko nadzieję że Andy jeszcze się kąpie. Poszłam. Pomyślałam: JEJ. NIE MA GO. Podeszłam do szafy. Zaczęłam szukać ubrań. Po chwili poszukiwań, na moich biodrach, znalazły się jakieś dwie rzeczy. Ręce. Ręce Andy'ego. NO JA PIERDOLĘ- Zaklęłam w duchu.
- Andy. Nic sobie nie myśl. Jestem tak ubrana tylko dlatego że zapomniałam ubrań. -Wiedziałam że trochę go załamałam.
- No dobrze, ale pomimo wszystko możesz częściej ubrań zapominać.
- No zastanowię się, widziałeś może jakąś moją piżamę? Albo w ogóle jakieś moje ubrania?
- Tak. Mam nadzieję że się nie obrazisz. Dałem je do tej szafy. Pomyślałem że może będziesz chcieć mieć trochę więcej miejsca. - Tylko się uśmiechnęłam. Podeszłam do swojej szafy wzięłam ubranie. Dobiero gdy się obróciłam zauważyłam...
- Nie przepraszaj mnie. Skąd miałeś wiedzieć o tym że miałam dzieciństwo takie a nie inne? Ważne dla mnie jest że nie muszę już żyć pod kontrolą matki przez którą to wszystko się zaczęło.
- Kochanie, pamiętaj że ja zawsze jestem. Jak coś się będzie działo masz natychmiast do mnie przyjść, albo chociaż zadzwonić jeśli będę w trasie. - Powiedział
- Dobrze, będę pamiętać. Ty też pamiętaj że dla Ciebie zawsze jestem. Nieważne co by się nie działo.
- Też będę pamiętać. Może jutro się gdzieś wybierzemy?
- No dobrze , ale ja nie mogę później niż o 12.
- A ja nie mogę o 12. Czemu ty nie możesz?
- No bo... Bo Mery umówiła mnie do psychologa i muszę iść do tej doktorki na 13. A ty?
- Ja to samo, tyle że ja mam na 14. Nie cierpię psychologów. Moim zdaniem są strasznie zarozumiali, mają się za lepszych. - Oznajmił.
- Ja mam tak samo, tyle że ja do tego wszystkiego boję się lekarzy.
- Czego jeszcze się boisz?
- Boję się tylko pająków, lekarzy i igieł. Nie wiem czemu boję się tych rzeczy jakoś tak mam od dziecka. Mam nadzieję że do tej psycholożki Mery pójdzie ze mną.
- To może ja pójdę z Tobą? Ja poczekam na Ciebie, ty na mnie, a później pojedziemy na jakąś wycieczkę.
- Dobra. - Cmoknęłam go w policzek. - Dziękuje że ze mną pójdziesz. - Wysłałam mu uśmiech. Odwzajemnił. - Andy'ś mam pytanko.
- Jakie?
- Kupujemy sobie jakieś prezenty na miesięcznice?
-------------------------Andy--------------------------------------------------------------------------------------
- Możemy kupować. Trochę kiepsko że w nasze święto idziemy do lekarza.
- Kiepsko, ale a szczęście jutro będzie tylko po godzinie na główkę.- Odpowiedziała.
- Słyszysz to?- Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem w oczach.- To dochodzi z pokoju Ash'a i Mery. Idziemy posłuchać co tam wyrabiają?
- No to chodź.- wyszeptała.
Po chwili staliśmy pod ich drzwiami i słuchaliśmy. Słyszeliśmy dyszenie Ash'a, po chwili doszło jeszcze dyszenie Mery. Tak oni bez zwątpienia kochali się. Słychać było że było im na prawdę dobrze.
- Andy, może wracajmy już, jeszcze nas ktoś zobaczy. - W odpowiedzi tylko pokiwałem głową i udaliśmy się do naszego pokoju. Bo tych odgłosach miałem straszną chcicę na mojego skarbka. Przecież nie powiem jej tego. Ona może nie być gotowa bo tym nie doszłym gwałcie.
- Kochanie, mógłbyś dać mi jeszcze jeden kocyk czy coś takiego? Wzięłabym sobie sama ale nie wiem gdzie leży. - Patrzyłem na nią zdziwiony.
-Może zamiast koca, czy dodatkowej kołdry wolałabyś bardziej naturalną formę ogrzania?
- To znaczy?
- Chcesz się przytulić? - Nie odpowiedziała, tylko się przesunęła i przytuliła się. - I jak cieplej?
- Tak dużo cieplej. Dasz buziaka?
- A co jeśli dam?
- To.- Podciągnęła się lekko do góry i pocałowała mnie w usta. Kiedy się od siebie odczepiliśmy, ja postanowiłem ją jeszcze raz pocałować. Po skończonym pocałunku przytuliliśmy się i wróciliśmy do rozmów.
- Wiem, że byś chciał teraz. Ja też mam ochotę ale coś ,mi na to nie pozwala.
- Rozumiem Cię. Rozumiem że po tamtym wydarzeniu nie będziesz tak od razu się komuś oddać. Nie chcę Cię zmuszać do niczego.
- Obiecuję Ci że kiedy uda mi się uporać z tamtym wydarzeniem, spróbujemy. - Powiedziała.
- A ja Ci obiecuję że nie zrobię Ci nic czego nie będziemy obydwoje pewni. Nie chcę Cię do niczego zmuszać. - Pocałowałem ją w czółko. - A teraz chodźmy już spać, bo nie wstaniemy rano do tego lekarza.
Rano obydwoje obudziliśmy się prawie równo. Ja poszedłem do Ash'a prosić go aby pomógł mi przygotować niespodziankę dla Ann. Ann poszła do Mery zapewne też żeby ją o coś prosić. Ja i Ann umówiliśmy się ze o 11.45 będziemy w przychodni. Ja i Ash skończyliśmy wszystko przygotowywać o 11.20, więc wyrobiliśmy się w sam raz. Byliśmy w przychodni o godzinie 11.40 .
Umówiłem się z Ash'em tak że kiedy my będziemy na randce, to on albo Mery będą nam robić taką mini sesję zdjęciową z ukrycia. Chciałem mieć pamiątkę, Po prostu żeby były zdjęcia, ładne jak nie wiem... Będziemy sobie buzi dawać. Wiem że to nie jest łatwe zadanie dla fotografa, którym została Mery nie Ash, w szczególności że sama musi wyczuć moment zdjęcia. W końcu ani ja, ani Ann nie będziemy wiedzieć kiedy akurat zdjęcie robi, a Ania w ogóle nie będzie wiedzieć że s a robione jakieś zdjęcia. Ale przynajmniej będą miały więcej zdjęć do portfolio.
HIHIHI. Ja zły. Utrudniłem Mercy pracę
---------------------------------------------Ann----------------------------------------------------------------------
Kiedy wyszliśmy z domu ja i Mery powędrowałyśmy do schroniska dla zwierząt. Chciałam dać Andy'emu na miesięcznicę kotka. Stwierdziłam że to będzie trafiony prezent po naszej wczorajszej rozmowie. Kiedy byłyśmy w schronisku w oczy rzucił nam się szczególnie jeden kotek. Była to czarna kotka z krawatką pod szyją. Zwróciłam na nią uwagę ponieważ zaraz po naszym wejściu do kojca nasiusiała na nogę Mery.
- Zdecydowały się Panie na któregoś kociaka?- Zapytała jakaś pani najwyraźniej pracująca w schronisku.
- Tak, chciałyśmy zaadoptować tę kotkę.
- To dobrze. Proszę za mną podpiszemy wszystkie potrzebne dokumenty i będziecie mogły zabrać kota do siebie. - Poszliśmy do biura, podpisaliśmy wszystkie potrzebne dokumenty i zaprałyśmy kotka do domu. Dogadałam się z Mery że dopóki ja z Andy'm nie wrócimy z randki ona zajmie się maluchem.
Punktualnie ja i Mery byłyśmy w przychodni.
- Mery, ale ja nie chce. Nie chce tu być. Wiesz że się boję lekarzy. Nie chce tu być. - Protestowałam.
- Ann. Chodź. Nie będzie aż tak źle. Zada Ci kilka pytań i tyle. - Mówiła Mery. - Właź przez te jebane drzwi!- Darła się Mery, kiedy nie chciałam dać się wepchać przez drzwi.
- Nie, nie wchodzę tam. Nie chcę. Boję się. Puść mnie. - Darłam japę- Nie chcę tu być.
- Andy! Kurwa! Pomóż. Ja pierdolę.
Andy w tym samym czasie zajęty był dawaniem autografów fanką.
- Ja pierdolę. Andy! Ash! Którykolwiek! - Andy usłyszał.
- Jesteśmy.- Powiedział.
- Ona tam nie wejdzie. Za bardzo się boi. Zrób coś.- Powiedziała dysząca Mercy.
- Zostawcie nas na chwilę. - Przytaknęli i poszli do poczekalni gdzie Ash wypłoszył wszystkie fanki. -Kochanie, boisz się tam wejść.-Przytaknęłam. - A jak cały czas będę przy Tobie i będę Cię trzymał za rękę? Wejdziesz?
- Obiecujesz?- Zapytałam.
- Obiecuję. Wejdziesz?
- Wejdę.- Przytuli, pocałował i chwycił za rękę. Nadal okropnie się bałam. Chociaż trzeba przyznać że w ramionach Andy'ego czułam się wiele bezpieczniej.
----------------------------------------------Mery--------------------------------------------------------------------
Krótko mówiąc- wypady z Ann do lekarza są istną agonią. Nie chciała wejść, zapierała się nogami i rękami.Musiałam długo wołać Andy'ego i Ash'a, żeby w końcu przyszli. Zostawiliśmy Andy'ego i Ann samych. Mam nadzieję że uda mu się ją przekonać żeby weszła.
- Kochanie. Wiesz co Ann da Młodemu na rocznicę?- Spytał Ash.
- Nie wygadasz?
- Nie wygadam. To powiesz?
- Byłyśmy w schronisku dla zwierząt i Ann wybrała kota dla Andy'ego.
- Serio? To super! Andy od dawna chciał kota. - Ucieszyłam się z tej wiadomości.
- A co Andy kupił dla Ann?
- Nic nie kupił. Byliśmy dzisiaj rano organizować piknik. Wiesz... Andy ją wieczorem weźmie na wzgórze, posiedzą tam, pewnie coś tam sobie posłodzą. Andy chciał żeby było romantycznie.
- Słodkie. Są dzisiaj chłopaki w domu?- Chyba się kapnął na co mam ochotę.
- Nie ma , dogadywali się dzisiaj rano że idą do jakiegoś klubu.
- Okay. - Ucieszyłam się w duchu.
- A powtórzymy dziś?- Spytał pół głosem.
- A chcesz?- Zapytałam zbliżając się do niego.
- Chcę.- Odpowiedział kładąc rękę na moich ramionach.
- To dobrze. Ja też. - Wymieniliśmy się uśmiechami.
Weszli Andy i Ann. Jakoś udało mu się ją przekonać żeby weszła. Widać było że nadal cholernie się boi, trzymała Andy'ego bardzo mocno za rękę. Wszystkie fanki Biersack'a aż podskoczyły kiedy zobaczyły że wchodzi on do poczekalni z jakąś dziewczyną za rękę do tego co jakiś czas ją całuje.
- Powiedzieliśmy lekarce żeby wołała Was razem, więc Ann nie będziesz musiała tam być sama. - Pokiwała tylko głową. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę.
- Andrew Biersack, Anna James?
- Ann Rose. - Poprawił ją Andy.
- Dobrze, przepraszam.
----------------------------------------------Ann--------------------------------------------------------------------
Stało się. Jestem u lekarza. I to kurwa mać w miesięcznicę. Ja pierdolę woła nas. Tyle dobrze że mogę tam wejść z Andy'm.
- Dzień Dobry. - Powiedział Andy.
- Dobry. - Powiedziałam.
- Witam. Proszę podejść.
Podeszliśmy, staliśmy na przeciwko niej. Zauważyłam że Andy też się odrobinę się zdenerwował, ale nie chciał tego okazywać. Poznałam po wyrazie jego oczu i zaczął mocniej ściskać moją rękę. Schowałam się za plecami Andy'ego.
- Kto to tam się kryje za pana plecami?- Kurde, zauważyła mnie.
- Mała, chodź pokaż się. - Ona też wiedział że tam jestem. No kto by pomyślał?- Chodź Pani nie gryzie.- Wyszłam. Pokazałam się.
- Nie bój się, na prawdę nie gryzę. - Uśmiechała się do mnie. - Boisz się lekarzy? - Pokiwałam głową. - Dobrze, jakoś sobie z tym poradzimy. Usiądźcie sobie na sofie, zaraz się Wami zajmiemy.- Zabrzmiało co najmniej dwuznacznie.Usiedliśmy na sofie. Była czerwona i bardzo wygodna. Andy tak jak obiecał cały czas trzymał mnie za rękę.
- Boisz się?- Zapytałam Andy'ego.
- Nie.- Spojrzałam na niego wymownie. - No dobra. Trochę. A ty? Jak się trzymasz?
- Źle. Chciałabym już stąd wyjść.
- Ja tak samo. Aaa właśnie, przypomniałaś mi o jednej ważnej sprawie. Mam nadzieję że nie masz zajętego dzisiejszego dnia?- Czyżby miał jakieś plany
- Nie mam, a co?
- Chciałabyś się gdzieś wybrać z okazji naszej miesięcznicy?- Spojrzał mi w oczy.
- Nawet bardzo bym chciała. - Na chwilę zapomniałam o lekarzu.
- Dobrze, zaczynajmy. - Zaczęła lekarka. - Zadam najpierw kilka prywatnych pytań. Muszę. Czy państwo są parą?
- Tak, jesteśmy parą od równo miesiąca. - Odpowiedział Andy z wielkim uśmiecham na ustach.
- Dobrze, a jak długo się znacie?
- Jakieś dwa miesiące.
- Czy jesteście to z tym samym problemem?
- Tak. - Teraz ja odpowiedziałam, bo widziałam że odrobinę skrępował się tym pytaniem.
- Yhm. Jakie było Wasze dzieciństwo. Proszę określić dobre, średnie czy złe. - Spojrzał na mnie. Czułam się jeszcze gorzej niż przed wejściem do gabinetu. Nie lubiłam wspominać o moim dzieciństwie.
- Ja miałem średnie dzieciństwo. Inni bardzo dokuczali mi w szkole z powodu wyglądu i muzyki jaką lubiłem i tworzyłem.
- Ja miałam okropne dzieciństwo. Tata zostawił mnie i mamę. Inni również mi dokuczali w szkole z powodu matki. Była kobietą lekkich obyczajów i cały czas sprowadzała nowych facetów do domu. Później były jeszcze inne incydenty.
- Może Pani wymienić chociaż jeden z tych innych?- Spojrzałam wymownie na Andy'ego.
- Próba gwałtu. - Powiedział za mnie, a ja ścisnąłem jego rękę mocniej. On również mocniej ją chwycił. Doktorka pokiwała tylko głową.
- Teraz przejdźmy do ogólnych informacji. Chcą państwo mieć sesje wspólne czy indywidualne?
- Ja chciałem zaproponować coś. Z powodu że Ania się boi na razie sesje wspólne, a później takie że nie osobne tylko żeby druga osoba nie słyszała co mówi pierwsza. Żeby miała słuchawki na uszach. Czy coś.
- Tak możemy tak zrobić. - Uśmiechnęłam się do Andy'ego. - Jest takie coś możliwe?
- Oczywiście, że tak. Jeżeli będziecie się w ten sposób czuć swobodnie to nie ma problemu. Dobrze, to idziemy dalej. - Znów skojarzenia. - Z jakim problemem tu trafiliście. - Spojrzeliśmy na siebie, później na nią, i później znowu na siebie. Oboje bardzo się krępowaliśmy. - widzę że się krępujecie. Rozumiem, ale ja tu jestem żeby Wam pomóc. - No co ty??- Nie bójcie się, nie przekaże tego nikomu. No to powiedzcie, czemu tu trafiliście?
- Mała. Możesz ty powiedzieć?- Czemu ja?
- Mogę. Trafiliśmy tu ponieważ mamy kłopot... - No kurwa nie gad się tak na mnie. - kłopot z. Nie nie dam rady tego powiedzieć komuś obcemu. Przepraszam.
- Dobrze, nic się nie dzieje. Może wolicie to pokazać albo napisać?
Podoła nam kartkę. Napisałam na niej '' Tnę się'', a Andy dopisał '' Ja też''. Następnie podaliśmy to tej Pani.
- Rozumiem. Kiedy zrobiliście to ostatnio?
- Ja jakieś 4 dni temu. - Odpowiedział Andy.
- A ja też jakoś 4-5 dni.
- Na ile poważnie?- No może więcej tych pytań zadawaj.
- Oboje trafiliśmy przez to szpitala. - Powiedziałam.
- Kiedy
- Ja wyszłam właśnie jakieś 4 dni temu, a Andy 3 dni temu.
- Dobrze. Co bym jeszcze chciała wiedzieć. Aa tak ile macie lat?
- Andy ma 19, a ja 17. Za dwa tygodnie 18.
- Okay. Dzisiaj mamy tylko godzinę. Zostało nam jakieś 5 minut. Więc może jeszcze powiecie jakie macie plany na dzisiaj?
- Mamy dzisiaj miesięcznicę. Idziemy gdzieś, tylko nie mogę powiedzieć gdzie.
- Niech Wam się dobrze razem układa. Proszę jeszcze powiedzieć, czym się zajmujecie. Pracujecie już czy jeszcze nie?
- Tak, pracujemy już. Ja jako fotograf, Andy jest muzykiem.
- Grasz w jakiś zespole?
- Gram. Zna Pani zespół Black Veil Brides?
- Tak, znam. Moja córka Was słucha. Dałbyś autograf dla niej?
- Tak.- Podała mu kartkę, a on złożył na niej podpis.
- Dziękuję. Na dzisiaj już koniec. Do następnego razu. Jeszcze raz dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia. - Odparliśmy równo.
- Wreszcie koniec.- Powiedziałam gdy wyszliśmy.
Poszliśmy do auta. Andy prowadził, ja siedziała na miejscu pasażera, a tamta dwójka obściskiwała się z tyłu.
- Andy'ś, jedziemy jeszcze do domu, czy nie?
- Jedziemy, pomyślałem że daje od nas lekarzem i że się możemy się przebrać. Po za tym mamy jeszcze wolną godzinę.
- A gdzie idziemy?- No weź mi powiedz.
- Najpierw pójdziemy do kina.
- Okay. A powiedz mi jak mam się ubrać. Coś w stylu szpilki i sukienka, czy jak?
- Ubierz się tak żeby było Ci wygodnie.
- Dobra.
Kiedy byliśmy w domu, obydwoje poszliśmy się przebrać. Po około 10 minutach oboje byliśmy na dole. Ja postanowiłam ubrać sukienkę, sięgającą do kolan, górą ozdobioną koronką z wycięciami na stanik ( nie wiem jak to napisać, mam nadzieję że wiecie o co chodzi) i swoje czarne trampki. Andy miał na sobie czarne spodnie- rurki, białą bluzkę z czarnym odwróconym krzyżem, skórzaną kurtkę i glany. Dopiero po chwili zauważyłam że dom jest cały pusty. Tylko Mery była w domu i siedziała z kotkiem w pokoju.
- Mała, chodź tu na chwilę. - Powiedział kiedy staliśmy przy drzwiach. - Wyciągnij prawą rękę przed siebie. - Wyciągnęłam. Poczułam na niej coś zimnego. - Zobacz. - Na mojej ręce była złota bransoletka z wisiorkiem. - Popatrz. - Zdjął swoją bransoletkę i złączył wisiorki ze sobą.- Popatrz co na nich pisze. - Na mojej było imię Andy a na jego pisało Ann. Matko, jakie to słodkie!-I jak? Może być?
- Rzuciłam się mu na szyję. - Jest piękna. Dziękuję. Jesteś kochany. - Pocałowałam go .
- Cieszę się że Ci się podoba. - Wysłał mi uśmiech. - A teraz chodźmy, bo się spóźnimy.
- A teraz powiesz gdzie idziemy?- Powiedziałam kiedy byliśmy w drodze do auta.
- Najpierw pójdziemy do kina. Mamy tam na 17.
- Czemu najpierw? Jest jeszcze coś?
- Tak jest, ale to już niespodzianka
- No dobrze. - Wsiedliśmy do auta. Wtedy przypomniało mi się o kocie. Muszę zadzwonić do Mery żeby go nakarmiła.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce mieliśmy jeszcze jakieś 15 minut do rozpoczęcia seansu więc musieliśmy się bardzo śpieszyć.
- Ja jeszcze pójdę do łazienki. - Oznajmiłam.
- Okay. To ja pójdę kupić popcorn.
W ŁAZIENCE.
Dzwonię do Mery. Mogłaby odebrać.
- Hej, co jest?- No wreszcie.
- Zapomniałam Ci przypomnieć. Nakarm kota.
- Okay nakarmię. Jak tam na randce?
- Na razie świetnie, Muszę kończyć. Pa.
- No pa.
Kiedy wyszłam z łazienki przywitał mnie widok Andy'ego z wielkim kubełkiem popcorn'u i picia.
- A na jaki film idziemy?- Spytałam.
- Mówiłaś że lubisz horrory? Więc stwierdziłem że zabiorę Cię na '' Egzorcyzmy Emily Rose. ''
- No to fajnie. Mam nadzieję że to nie jest próba przekazania że potrzebuję egzorcyzmów?- Zapytałam.
- Nie, nie bój się. - Zaśmiał się. - To nie jest żadna iluzja czy jak to się tam mówi. - Teraz ja się zaśmiałam. - Chodźmy już na film. - Po chwili zajmowaliśmy nasze miejsca na sali. Były one w ostatnim, 13 rzędzie. Byliśmy w tym rzędzie sami. Podczas zwiastunów jeszcze chwilę rozmawialiśmy.
- Andy, ale kiedy ja mówiłam że lubię horror'y?
- No, wtedy, kiedy. No dobra nie mówiłaś. - Zarumienił się, chyba.
- Specjalnie wziąłeś bilety na taki film? Żebym się do Ciebie przytuliła?
- A co jeśli tak? - Patrzył na mnie z boku.
- To fajnie. - Dałam mu buziaka w policzek.
Zaczął się film. Podczas filmu na straszniejszych momentach mocniej ściskałam jego rękę, a na tych najstraszniejszych chowałam głowę za jego ramieniem, na co on reagował lekkim śmiechem, a jeszcze na tych bardziej romantycznych tuliliśmy się.
Kiedy wyszliśmy z sali, poszliśmy na lody. Ja zamówiłam kulkę bakaliowych, a Andy kulkę smerfowych. Miał później niebieski język. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy w kawiarni do 19.30. Później poszliśmy do auta. Po drodze na to tajemnicze miejsce, zauważyłam że jedziemy na wzgórze Hollywood. Kiedy wdrapaliśmy się na górę okazało się że jest tam przygotowany kocyk i koszyk z jedzeniem.
- Co powiesz na piknik.
- Jest super. - Usiedliśmy na kocu, Andy puścił muzykę z telefonu i zajęliśmy się koszykiem. Zaczęliśmy jeść winogrona. Próbowałam nimi celować do jego buzi. Raz mi się udało. Później on próbował. Jemu też się raz udało. Później położyliśmy się na kocu. Moja głowa leżała na Jego klatce piersiowej, a on bawił się moimi włosami.
- Wreszcie zaczyna się wszystko układać. - Zaczął Andy.
- Mam nadzieję że tak już zostanie.
- Ja tak samo.
- Andy?
- Hmm?- Mruknął.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się sama do siebie. - Zatańczymy?
- Ale ja nie umiem.- Chciałabym, ale na prawdę nie umiem.
- To chodź.- Wstał i podał mi rękę. Też się podciągnęłam.- Nauczę Cię. - Wziął telefon i włączył bardziej romantyczną muzykę.
- No i co mam robić?
- Stań mi na nogach. Ja będę ruszać nogami, ty tak samo, a jak załapiesz to będziesz tańczyć sama. Okay?
- Okay. - I stanęłam mu na nogach.
- Teraz daj mi ręce na szyję. - Dałam.- A teraz ja dam swoje na Twoją talię. - Było mi bardzo przyjemnie.- Tak, a teraz zacznij poruszać nogami tak jak ja. - Zaczęłam się kołysał w takim tempie jak on. Po jakimś czasie zeszłam z Jego butów i zaczęłam sama wykonywać te same ruchy. Ja patrzyłam się w górę, a Andy w dół. Nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy tak przez chwilę. po czym Andy zbliżył głowę do mojej i zetknęliśmy się czołami. Następnie nasze usta się spotkały. Całowaliśmy się powoli, poruszaliśmy się w rytm muzyki. Po skończonym pocałunku jeszcze chwilę patrzyliśmy sobie w oczy , ja następnie położyłam głowę na Jego klatce piersiowej. Tylko tam sięgałam nie stojąc na palcach. On po chwili swoją głowę oparł o moją tzn czubek jego brody obierał się o moją głowę. Tańczyliśmy tak do końca piosenki. Później usiedliśmy na kocu i zajęliśmy się rozmową. W między czasie zaczęło być coraz chłodniej. Z koszyka zjedliśmy jeszcze po kanapce, zatańczyliśmy jeszcze jeden taniec który był tak samo miły i przyjemny. Następnie usiedliśmy na kocu i piliśmy herbatę. Nagle Andy zaczął ściągać kurtkę.
- Masz ubierz ją. - Powiedział. Chyba widział że mi okropnie pizga.
- Nie, bo Tobie będzie zimno.
- Kochasz mnie?- Przytaknęłam. - To weź tą kurtkę. - W końcu wzięłam.
Koło 22.30 zaczęliśmy się zbierać.. O 22.45 byliśmy już w domu. Kiedy siedzieliśmy w dużym pokoju, stwierdziłam że to odpowiedni prezent.
- Andy, poczekaj chwilę. Zaraz wracam.
Poszłam po kotka. Wzięłam go i wróciłam do salonu. Przed wejściem poprosiłam żeby stanął na środku pokoju, zamknął oczu i wyciągnął ręce. Zrobił tak jak prosiłam. Podeszłam do niego i dałam na ręce kociaka. Uśmiechnął się.
- Czy to jest to co myślę?- Zapytał z wielkim uśmiechem.
- Otwórz oczy to się przekonasz. - Otworzył. Mało nie zaczął skakać pod sufit.
- Dzięki mała. - Dał mi buziaka w policzek. - Jesteś kochana. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy się bawić z kotkiem.
- Jak ją nazwiesz?
- Może być Femme? - Słodkie imię.
- Może być. Ładne imię. - W tym momencie do pokoju weszli Ash i Mery.
- Ann chodź na chwilę.
- No jestem. - Odpowiedziałam.
- I jak ? Podobał mu się prezent?
- Nawet bardzo. Opowiem Ci jutro wszystko. Pójdziemy na zakupy i Ci wszystko opowiem. Dobra?
- Dobra. - I odeszłam od niej. Kiedy się odwróciłam zastałam taki widok:

- Jest śliczna. - Uśmiechnął się. Nie odpowiedziałam, podeszłam i go przytuliłam, a następnie pogłaskałam kotka.
W tym czasie Mery i Ash poszli na górę. Mery powiedziała tylko żebyśmy tam nie wchodzili. Chyba się domyślam co będą robić.
- Andy, ja się idę wykąpać.
- Do której łazienki?
-Tej w moim wspólnym pokoju z Mercy. A co?
- Nic. Tak się pytam. Ja się idę kąpać do naszej.
- Dobra.- I poszliśmy w swoje strony.
Weszłam do swojej łazienki. Wzięłam ręcznik i weszłam do wanny. Cała się umyłam i ogoliłam. Dawno tego nie robiłam, po prostu nie było takiej potrzeby. Kiedy wyszłam zaczęłam suszyć włosy. Po ich wysuszeniu umyłam zęby, popsikałam się perfumami. Nie chciałam dawać papierosami. Chciałam zacząć się ubierać, ale także i tu musiała objawić się moja inteligencja. Nie wzięłam ze sobą ubrań. Nawet żadnej bielizny. Po prostu niczego! Mimo że bardzo się wahałam, postanowiłam iść do pokoju w samym ręczniku. Miałam tylko nadzieję że Andy jeszcze się kąpie. Poszłam. Pomyślałam: JEJ. NIE MA GO. Podeszłam do szafy. Zaczęłam szukać ubrań. Po chwili poszukiwań, na moich biodrach, znalazły się jakieś dwie rzeczy. Ręce. Ręce Andy'ego. NO JA PIERDOLĘ- Zaklęłam w duchu.
- Andy. Nic sobie nie myśl. Jestem tak ubrana tylko dlatego że zapomniałam ubrań. -Wiedziałam że trochę go załamałam.
- No dobrze, ale pomimo wszystko możesz częściej ubrań zapominać.
- No zastanowię się, widziałeś może jakąś moją piżamę? Albo w ogóle jakieś moje ubrania?
- Tak. Mam nadzieję że się nie obrazisz. Dałem je do tej szafy. Pomyślałem że może będziesz chcieć mieć trochę więcej miejsca. - Tylko się uśmiechnęłam. Podeszłam do swojej szafy wzięłam ubranie. Dobiero gdy się obróciłam zauważyłam...